Perfumy, szczególnie tej firmy, spełniają na mojej półce bardziej kolekcjonerską niż użytkową rolę. Dlatego też, mimo że nie byłam do końca przekonana do tego zapachu – jednak zdecydowałam się na zakup.
Ode à l'amour tendrement to wariacja na temat klasycznej, różowej Ode à l'Amour, jednak śmiem zaryzykować stwierdzenie, że zapach jest bardziej udany. Podobnie jak oryginalna wersja, zapach jest bardzo słodki, wręcz landrynkowy, ale, o dziwo, nie mdli tak bardzo jak tamten.
Zapach jest ciepły i bardzo kobiecy. Zaliczyłabym go do kategorii kwiatowo-piżmowych, z dominującymi nutami czekolady, słodkich migdałów i piżma. W pierwszej chwili częstuje nas niesamowitą słodyczą, aby za moment stać się bardziej szlachetny.
Jest znacznie trwalszy niż pierwowzór – nawet po kąpieli wciąż czuć go na skórze.
Kształt jasnofioletowego flakonika – podobno powinnam dostrzec w nim serce (chyba takie wyrwane z piersi jakiegoś nieszczęśnika)... Pozostawię to bez komentarza. Obecnie dostępna jest tylko jedna pojemność – 30ml, na dokładkę bez atomizera. To trochę zniechęca, ale można sobie jakoś poradzić. Precyzyjna aplikacja kropelki w miejsce, gdzie krew płynie blisko skóry potrafi zdziałać cuda. Bardzo namiętny.
Nie mniej, nie więcej – zapach typowo Walentynkowy.
Producent | Yves Rocher |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 59.00 PLN |