Naukowcy dowodzą, że męska skóra jest nie tylko grubsza od kobiecej, ale także mniej wrażliwa, zawiera więcej kolagenu, elastyny, ma grubszą warstwę tłuszczową. Starzeje się zatem wolniej, jednak jest to bardziej widoczne niż u kobiet, a co za tym idzie trudniejsze do „naprawy”. Dla mnie jest to jednoznaczny dowód na to, że kosmetyk kierowany specjalnie do mężczyzn powinien działać silniej niż typowo kobiecy. A tym czasem tutaj mam mieszane odczucia.

Krem należy do mojego lubego – jak kilka innych kosmetyków z tej serii, jednak jest chyba najbardziej ignorowany i najmniej „męski” z nich wszystkich, dlatego też kilkukrotnie pozwoliłam sobie na użycie go na własnej skórze.

Moje wrażenia są mieszane. Przede wszystkim jest dość lekki, jednak pozostawia tłusty film i sprawia wrażenie jakby nie wchłaniał się do końca – ani w męską, ani w damską skórę. Jednak, być może właśnie dzięki temu, dość skutecznie poprawia wygląd oblicza – szybko rozjaśnia cienie i zmniejsza poranną opuchliznę. To może być wskazówką dla pań, na które większość specyfików pod oczy ma zbyt słabe działanie. Krem nie pachnie, więc nie widzę przeszkód, dla których nie mógłby być traktowany jako „unisex”. Poza tym jest delikatny. Nie wywołuje pieczenia, nawet, kiedy dostanie się do oka – niewiele kremów może się tym poszczycić.

O działaniu przeciwzmarczczkowym nie wypowiadam się. Do wyciągnięcia konstruktywnych wniosków potrzeba lat własnych (preparat przeznaczony jest dla panów po 30-stce, choć to nie jest sztywna rama) i lat stosowania preparatu. Jedna tubka na pewno nie da efektu liftingu.

Jedyne, czego mi w nim brakuje to uczucie chłodu. Wręcz przeciwnie – mam wrażenie jakby grzał skórę. Gdyby nie to, jego stosowanie byłoby o wiele przyjemniejsze i bardziej relaksujące.

Opakowanie to ładna, czarna tubka, mieszcząca 15ml, zapakowana dodatkowo w elegancki kartonik. Ładna i praktyczna rzecz na prezent – ale ostrzegam, niektórych panów takie prezenty bulwersują.

4.00

Ocena na postawie 1 opinii Zobacz opinie

Oceń produkt Dodałeś już ocenę