Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie stosowałam tego typu kosmetyków, ograniczałam się do podkładu, różu i na tym koniec, niedoskonałościom swojej cery nie poświęcałam zbyt wiele uwagi, gdyż nie rzucały się w oczy i nie psuły mi samopoczucia. Jednak ostatnio, nie wiem czy to z powodu zimowej aury, suchego powietrza, a może z powodu wieku (ok. pół roku temu przekroczyłam magiczną granicę 25 lat), skóra pod moimi oczami stała się cieńsza i pojawiły się nieestetyczne podkówki.
Uznałam, że czas zaopatrzyć się w mocniej działający krem pod oczy i korektor, który miałby ukryć cienie pod oczami. Wybrałam ten kosmetyk sugerując się radą ekspedientki, która pokazała mi kilka testerów różnych popularnych firm tej samej klasy co Astor i mój wybór padł właśnie na niego.
Korektor przeznaczony jest do każdego rodzaju cery i jest dostępny w tylko dwóch odcieniach.
Mieści się w niewielkiej tubce (10ml), zakończonej wąskim ujściem, co moim zdaniem jest bardzo higieniczne, zabezpiecza przed zanieczyszczeniami z zewnątrz. Na opakowaniu jest napisane „korektor w płynie”, jednak produkt ma kremową konsystencję, co również działa na jego korzyść, ponieważ nie spływa z twarzy. Można go nanosić zarówno na skórę pokrytą podkładem (nie osadza się ani nie wałkuje) jak i bez podkładu. Kosmetyk świetnie pokrywa cienie pod oczami - są praktycznie niewidoczne, rozjaśnia oraz rozświetla skórę i nie jest to nachalny ani sztuczny efekt.Ponadto można go stosować w okolicach fałd skórno-nosowych oraz w miejscu pomiędzy brwiami, gdzie tworzy się pionowa zmarszczka mimiczna, ponieważ dzięki rozświetleniu tych miejsc i "wypełnieniu" linii na skórze sprawia, że stają się one niemal niezauważalne.
W moim przypadku naprawdę widać różnicę, twarz wygląda na bardziej wypoczętą i promienną. Polecam!