Kosmetyk ten jest idealnym produktem do torebki, takim moim awaryjnym niezbędnikiem, kiedy nagle ni stąd, ni zowąd, pojawiają mi się zaczerwienienia wokół nosa albo gdy moje spojrzenie robi wrażenie wyjątkowo zmęczonego.
Zamknięty jest w poręcznym, kompaktowym opakowaniu, w którym jednak brakuje mi lusterka do szybkich poprawek.
Konsystencja korektora i rozświetlacza jest bardziej silikonowa, niż kremowa, choć produkt można z łatwością rozprowadzić na skórze szybko za pomocą palców i całkiem ładnie stapia się ze skórą. Mam odcień Light, czyli beżowy korektor lekko wpadający w żółty kolor oraz rozświetlacz w chłodnym, lekko różowym kolorze.
Korektor dobrze kryje drobne zaczerwienienia skóry, jednak na większe przebarwieniami tudzież krosty trzeba go nałożyć grubszą warstwą. Rozświetlacz używam tylko pod łuk brwiowy i podoba mi się to, jak subtelnie rozjaśnia te okolice oczu. Wreszcie znalazłam idealny rozświetlacz bez żadnych drobinek, czy perły, która moim zdaniem wygląda zawsze źle naniesiona pod łukami brwiowymi. Po tych moich zachwytach nad kosmetykiem przychodzi pora na małą krytykę.
Trwałość mogłaby być lepsza, ponieważ zauważyłam, że szczególnie korektor nie przypudrowany lubi się zbierać na skórze.