Moda na olejki do pielęgnacji skóry i włosów trwa już od jakiegoś długiego czasu, jednak właściwie ja całkiem niedawno uległam temu trendowi, z czego bardzo się cieszę, bo lepiej późno, niż wcale. Oczywiście, najpierw sięgnęłam po osławiony olejek arganowy, ale później chciałam jakiejś odmiany, stąd zdecydowałam się przerzucić na ogólnie mniej reklamowany olejek jojoba. I to był strzał w dziesiątkę, bo tego olejku używa mi się znacznie przyjemniej, niż arganowego, poza tym znacznie lepiej służy mojej przetłuszczającej się cerze.
Olej Mokosh występuje w praktycznym, ciemnym szkle, z dużą pipetką bardzo wygodną w użyciu. Już wiem, że teraz sięgając po jakiekolwiek olejki będę poszukiwać takich buteleczek z pipetką, bo to niesamowicie ułatwia aplikację.
Ma cudowny zapach, czyli orzechowy z nutką jakichś ziół. Konsystencja jest dość lekka, gdybym miała porównać go z arganowym, to jest nieco lżejsza. Bardzo fajnie rozprowadza się na skórze. Używam go do masażu twarzy, szyi i dekoltu, a ponadto dodaję jego kropelkę do odżywki do włosów. Rezultat to mocno nawilżona, odżywiona, wręcz zregenerowana skóra oraz błyszczące, gładkie włosy.
Zdarza mi się wmasować olejek w skórę głowy w roli kompresu, co likwiduje podrażnienia, czy lekki łupież. Namiętnie używam tego olejku do każdej maseczki domowej. Najprostsza maseczka wtedy zmienia się w głęboko nawilżający zabieg SPA.
Jedyną wadą jak każdego olejku jest oczywiście to, że pozostawia tłustawą warstwę na skórze, choć ja akurat olejku używam dość hojnie. Niemniej olejowanie zostawiam sobie zawsze na wolne weekendy, więc nie jest to kwestia bardzo uciążliwa. Polecam szczerze olejek jojoba, moim zdaniem jest znacznie lepszy niż osławiony arganowy.
Producent | Mokosh |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Olejki |
Przybliżona cena | 49.00 PLN |