Smart casual - sprytna elegancja
JAROSŁAW URBANIUK • dawno temuCo ja mam na siebie włożyć? To pytanie pozostanie nieśmiertelne przynajmniej do czasu, kiedy wszyscy będziemy ubierać się tak samo, ale na razie, dopóki nie powrócimy do epoki Mao Tse Tunga, możemy z przyjemnością oddawać się modowym uciechom. Przebieranie w strojach i dodatkach staje się znacznie utrudnione, kiedy musimy iść do pracy. Idealnym rozwiązaniem jest strój elegancki i wygodny jednocześnie - czyli w stylu smart casual.
Co ja mam na siebie włożyć? To pytanie pozostanie nieśmiertelne przynajmniej do czasu, kiedy wszyscy będziemy ubierać się tak samo, ale na razie, dopóki nie powrócimy do epoki Mao Tse Tunga, możemy z przyjemnością oddawać się modowym uciechom.
Przebieranie w strojach i dodatkach staje się znacznie utrudnione, a nasze możliwości mocno ograniczone, kiedy musimy iść do pracy. Idealnym rozwiązaniem jest strój elegancki i wygodny jednocześnie — czyli smart casual. Wychodzi on na przeciw odwiecznemu dylematowi: jak ubrać się elegancko, a jednocześnie zachować upragniony luz. Swego czasu pewnym rozwiązaniem były słynne casual fridays czyli piątki traktowane jak początek weekendu, kiedy to pracownicy niektórych firm mogli ubierać się luźniej, z nawiązaniami do mody casual, czyli wygodnych ubrań codziennych. Z czasem doprowadziło to do utworzenia stylu pośredniego, zawierającego zarówno elementy biznesowej elegancji jak i weekendowego luzu. Mnie, jako osobnikowi mającemu do własnego stroju podejście dość niefrasobliwe, na usta ciśnie się pytanie: po co komu właściwie ten cały dress code, czyli czemu ludzie ubierają się inaczej do pracy, inaczej na wieczorne przyjęcie, a jeszcze inaczej, kiedy idą na spacer? Osobiście mogę sobie ów modowy reżim lekceważyć, jednak fakty mówią za siebie.
Ludzie zawsze podkreślali strojem swą pozycję społeczną. W starożytnym Rzymie o statusie kobiety świadczyło przybranie głowy – podwójna biała opaska noszona przez matki, a pojedyncza dla panien, podczas gdy prostytutki nosiły płowe peruki. Cóż, nie od dziś mężczyźni wolą blondynki… Wraz z nastaniem epoki nowożytnej i kształtowaniem się stanów społecznych, prawo zaczyna regulować ubiór, a regulacje stają się coraz bardziej szczegółowe – obejmują np. szerokość rękawów, długość trenów, kołnierzy i pasów. Ważną rolę odgrywa Kościół, określając elementy stroju zarówno osób duchownych, jak i świeckich. Istniały prawa zakazujące noszenia butów o przesadnie długich noskach uznawanych za nieprzyzwoite. Ciekawe, co w tamtych czasach powiedziano by o kobiecie w spodniach? W każdym razie prawdziwa rewolucja w kobiecym ubiorze przyszła wraz z powszechną aktywnością zawodową kobiet.
W ramach klasycznego dress code (stylu ubierania się odpowiednio do okazji) człowiek powinien nosić się inaczej w pracy, a inaczej poza nią, dzieląc styl na formalny czy biznesowy i tak zwany casual, będący stylem nieformalnym i dopuszczającym zdecydowanie większą dowolność. I wszystko byłoby jasne, gdyby nie to, że poza przestrzeganiem tych modowych reguł, współczesna kobieta ceni sobie również wygodę. Minęły już bowiem czasy, w których chcące upodobnić się do arystokracji robotnice fabryczne chodziły do pracy w mini-krynolinach. Ta chęć bycia najlepiej odzianą regularnie doprowadzała do wypadków przy maszynach, niejednokrotnie kosztujących elegantkę zdrowie, a czasem i życie. Dziś jest inaczej – to oficjalna moda wchłania elementy mody casual.
Czy można jednak połączyć przyjemne, czyli wygodę i radość z noszenia nieformalnych ciuchów z pożytecznym, czyli pozostawaniem w kręgu szeroko rozumianej elegancji? Próba połączenia tych dwóch stylów to właśnie smart casual – dotychczas popularny w modzie męskiej, zaczyna dominować także w kobiecych szafach. Daje on wygodę bez odchodzenia od klasyki. I tu kryje się jego podstawowa tajemnica – łączenie elementów ubioru w taki sposób, aby nie rezygnując z wygody, ubiorem kojarzyć się z klasyczną elegancją, zarówno w pracy jak i poza nią.
W takiej sytuacji istotna staje się jakość materiałów i wykonania. Niestety, chcąc skorzystać z dobrodziejstw smart casual, trzeba zapomnieć o taniosze dostępnej w tak zwanych sieciówkach. Doskonale nadają się one dla osób preferujących styl casual, ale element klasycznej elegancji nie ma wiele wspólnego z tworzywami sztucznymi czy kopiowaniem najnowszych trendów. Podstawa smart casual to dobrej jakości tkaniny oraz skórzane i jedwabne dodatki. Nie do przyjęcia są wszelkie metki i nadruki, typowe dla ubrań z sieciówek.
A co z ukochanymi przez wiele pań jeansami? Cóż, smart casual nie jest tak dalece skodyfikowany jak strój wieczorowy czy biurowy. W niektórych definicjach stylu występują zarówno jeansy dla kobiet jak i dla mężczyzn, ale stanowią jego margines. Należy raczej zapomnieć o klasycznych niebieskich pięćsetjedynkach. W kanonie smart casual jeans to materiał w odcieniach beżu, brązu czy granatu.
Stałym elementem stylu jest sweter: w stonowanych kolorach, wykonany z naturalnych włókien, rzecz jasna elegancki. W połączeniu ze spodniami, mniej formalnym obuwiem i dodatkami tworzy świetną całość. Warto wiedzieć, że część materiałów, takich jak jedwab czy satyna, z samej swej natury sprawia wrażenie elegancji. Styl smart casual ma jednak przede wszystkim sprawić, by nie rezygnując z dyskretnej elegancji można było czuć się na luzie. Śmiało możemy więc wybrać materiał kojarzący się z czasem wolnym: sztruks albo tweed.
W opisach elementów smart często zapomina się o dodatkach. Niesłusznie, szczególnie kiedy zrozumiemy, że w modzie, podobnie jak w innych dziedzinach życia, „diabeł śpi w szczegółach”. Pasek odpowiedniej jakości, dobra (nie wieczorowa!) torebka, apaszka czy nawet chusteczka wetknięta w kieszonkę żakietu potrafią "uelegancić" zbyt nieformalny zestaw. I wprost przeciwnie – designerskie okulary przeciwsłoneczne staną się kroplą fantazji w miksturze smart casual, a stonowane i nowoczesne kolczyki dodadzą ostatecznego szlifu strojowi zbyt luźnemu.
I w końcu buty. Czasopisma lifestylowe każą zapomnieć o trampkach, adidasach czy tenisówkach, jak i o szpilkach, czy jakże modnych wśród wielu Polek białych kozaczkach. Buty mają być wygodne i nawiązujące do stylu nieformalnego, ale jednocześnie eleganckie.
Pozostaje jeszcze problem kolorystyki. Czerń jest dość ryzykowna, bo zarezerwowana raczej dla stylu oficjalnego. Z drugiej strony jeśli wielbicielka smart casual jednak nosi jeansy, to kolor czarny z pewnością wpłynie na uszlachetnienie tej części garderoby. Warto polecić wszelkie brązy (czy ktoś pamięta jeszcze czasy, gdy brąz był ogłaszany nową czernią?), beże, a nawet khaki, który to kolor doskonale sprawdza się w męskim smart look jako kolor spodni typu chino.
A co poza wygodą daje nam styl smart? Przede wszystkim dużo większe możliwości w doborze strojów. Obecnie wiele firm odzieżowych i obuwniczych wprost odwołuje się do smart casual i wydaje się, że trend ten będzie miał się dobrze jeszcze długo.
Co ciekawe, mimo rosnącej w naszym kraju popularności, prawidłowo wystylizowany smart kojarzy się przede wszystkim z modą męską, przez co daje pole do popisu kobietom. Pani, która zastosuje jego zasady, przyprawiając je odrobiną fantazji, będzie miała zdecydowanie więcej możliwości w kreowaniu swojego wizerunku. Ku zachwytowi mężczyzn i zazdrości koleżanek.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze