Nie oceniaj, doceń!
CEGŁA • dawno temuMój chłopak był przeze mnie wyrzucany i przyjmowany z powrotem z powodu tego, że większą część doby spędzał w internecie. Jacek chce ode mnie odejść. Mówi, że nie rozumiem tego, co robi i tylko odliczam mu godziny spędzone przy komputerze. A mój poziom umysłowy ogranicza się do prania, zmywania i gotowania, i on nie może być z kimś, kto non stop daje do zrozumienia, że nie ma przy nim poczucia bezpieczeństwa. Kocham Jacka, ale jest fantastą i małym chłopcem. Czy warto przekonywać małego chłopca, żeby nie odchodził?
Witam, Cegło!
Mam 25 lat, na imię Agnieszka, mój chłopak Jacek był przeze mnie wyrzucany, potem przyjmowany z powrotem, i tak w kółko, z powodu tego, że mieszkając ze mną, większą część doby spędzał w internecie. Ja wychodziłam do pracy, więc nigdy nie poznam całej prawdy – co było grane poza piratowaniem filmów i muzy, graniem w głupie gry lub w np. w szachy z nieznanymi ludźmi z sieci. Zapewne pornografia i ostre flirty, ale o tym wolę nie wiedzieć i nie myśleć.
Problem tkwi w czym innym. Przez lata trułam Jackowi głowę, że jest niekomunikatywny, leniwy i obojętny (co było prawdą), a od kompa zwleka się tylko po jedzenie (bez talerza), do kibla no i ewentualnie na seks — o ile ja byłam w ogóle w przychylnym nastroju przy tym wszystkim. Miałam za złe, że on jest w depresji, nie pracuje, nie wyrzuca śmieci, nie wyprowadza psa, nie robi zakupów (niepotrzebne skreślić), a ja muszę, chociaż też się martwię, za wesoło mi nie jest i chętnie pieprznęłabym to wszystko w diabły.
Babcia zawsze mi tłumaczyła, że to gen odpowiedzialności nakazuje kobietom nie poddawać się. Ktoś musi wykarmić stado, gdy samiec znika bez zobowiązań. Kobieta znajdzie na wszystko siły, czas, kasę.
Rok temu sytuacja się zmieniła. Jacek odkrył w sobie – piszę bez złośliwości – umiejętności literackie i za radą znajomych założył bloga, na dodatek w 2 językach. Z mojego punktu widzenia zmieniło się niewiele – nadal siedział w swojej „jaskini”, a ja czułam się ignorowana i wykorzystywana. Kochałam go jednak. Potem sprawy tak się potoczyły, że ja pracy nie mam, a Jacek dla odmiany nie wiadomo skąd i jak zarabia 4–5 tys. zł bez wychodzenia z domu. Tłumaczył mi to – coś o reklamach itd., że dobry blog może naprawdę przynosić dochód. Nie słuchałam, więc ostatnio mi to wypomniał. Że kiedy zaczęło mu się w końcu coś udawać, ja to zignorowałam, nie okazałam entuzjazmu.
Teraz jest trochę tak, że chyba to Jacek chce ode mnie odejść. Mówi, że go nie rozumiem, nie rozumiem tego, co robi, i dlaczego to robi, i tylko odliczam mu godziny spędzone przy komputerze. A mój poziom umysłowy powoli ogranicza się do prania, zmywania, gotowania i tarzania z psem po podłodze. Nie umiem pomyśleć o dziecku, normalnej rodzinie – ciągle się boję, chciałabym, żeby wszystko było po bożemu, jak u innych, pod sznureczek, z etacikiem, samochodzikiem. A on nie może dłużej być z kimś, kto non stop daje do zrozumienia, że nie ma przy nim poczucia bezpieczeństwa. No to co – miałabym kłamać? Kocham Jacka, ale jest fantastą i trochę małym chłopcem. Czy w ogóle warto przekonywać małego chłopca, żeby nie odchodził? A może już dozgonnie powinnam się nim opiekować, ponieważ nie dorośnie nigdy? Na dodatek drwi!
Agi
***
Droga Agnieszko!
Czasami tak jesteśmy przyzwyczajeni do narzekania na wady swojej drugiej połówki, że nie zauważamy, kiedy część tych wad znika lub przekształca się w zalety. Traktujemy bliską osobę z góry, w każdym razie z pobłażaniem – a co on/ona tam może? Bywa to źródłem poważnych nieporozumień.
Myślę, że Jacek zawsze czuł się sfrustrowany i niedoceniony – od pewnego momentu również przez Ciebie. Dlatego trudno mu znaleźć pracę „na zewnątrz”, skomunikować się ze światem realnym – woli uciekać. A choć coś w jego życiu drgnęło – czuje się tak nadal. Musiałaś pozytywy przegapić – lub widzisz je, lecz nie reagujesz właściwie. Bo niewykluczone, że to, co się teraz dzieje, to nie tylko dzieło przypadku. Nie zdziwiłabym się, gdyby metamorfoza Jacka odbywała się w dużej mierze dla Ciebie – by Cię wreszcie zadowolić, nawet olśnić. A model przemian jest dla niego idealny. Zarabiać nie wychodząc z domu… Przyszło Ci to do głowy?
Pewnie nie, bo chwilowo zamieniliście się rolami i pochłania Cię własna frustracja, związana z bezczynnym siedzeniem w czterech ścianach. A przyzwyczaiłaś siebie i innych do tego, że pełnisz – mniej lub bardziej ochoczo – rolę Wielkiej Karmicielki. Niezawodnej. Na wyłączność. Pytanie brzmi, czy Jacek na pewno tego od Ciebie oczekuje, potrzebuje, wymaga? Może Twoje marzenia i pasje są całkiem gdzie indziej, czekają na odkrycie, na które masz teraz czas?
Brak pracy nie jest sprawą w dzisiejszych czasach przyjemną, z przytyków Jacka wnioskuję jednak nieśmiało, że chciałby, abyś troszkę się wyluzowała. Być może z sugestiami dotyczącymi dziecka zapędził się za daleko, ale ogólny sens jest dla mnie jasny: poradzimy sobie, uwierz we mnie, nie zamęczaj mnie swoim poświęceniem w kwestii obowiązków domowych. Bądź sobą i… pozwól mi na to samo.
Spróbuj się w ten przekaz wsłuchać, Agnieszko. Pomyśl, jak duży postęp dokonał się z punktu widzenia chłopaka, którego, jak piszesz, kochasz… Daj mu wreszcie pozytywny feedback, dla odmiany – nikt nie wytrwa w związku, jeśli bez przerwy jest besztany i wystawiany za drzwi. Poza wszystkim, zastanawiam się, wybacz, czy czytasz chociaż jego bloga, podoba Ci się? Bo w takim medium człowiek z reguły obnaża siebie, nawet pisze rzeczy, o których nie mają pojęcia najbliżsi – ale mogą się dowiedzieć, wszak to taka propozycja komunikacji nie wprost… A z Twojego listu można odnieść wrażenie, że w sumie słabiutko Jacka znasz – pomimo zapewnień o nieustającym uczuciu, właściwie było mi się trudno zorientować, czemu go kochasz, co Ci się w nim podoba…
I radzę się pospieszyć, bo Jacek wydaje się Twoją postawą zmęczony.
Owocnych przemyśleń życzę…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze