"Czas Surferów", reż. Jacek Gąsiorowski
WOJCIECH ZEMBATY • dawno temuKomedia pomyłek. Biznesmen Joker postanawia zemścić się na byłym pracodawcy porywając go. Plan ma doskonały, ale jego wykonanie zleca trójce młodocianych - jak się okazuje - wyjątkowych matołów. Świeżo upieczeni przestępcy są miłośnikami filmów gangsterskich i nie bardzo odróżniają rzeczywistość od fikcji. Zupełnie nie mają wyczucia, kiedy wypada urzynać ofierze palce i groźne wymachiwać gnatem… Scenariusz pomysłu Tomasza Wieleby jest przyjemnie zagmatwany. Obfituje w zaskakujące zwroty akcji i naprawdę zabawne dialogi, ze sporą dawką żartów językowych. Znać w tym inspirację poplątanym chronologicznie kinem à la Guy Ritchie. Szkoda tylko, że film jest aż tak leciutki, nawet jak na komedię.
![](https://m.kafeteria.pl/3f2ffa57cb2c6e6bc1e3113d-f0872a7,730,0,0,0.jpg)
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Komedia pomyłek. Biznesmen Joker postanawia zemścić się na byłym pracodawcy porywając go. Plan ma doskonały, ale jego wykonanie zleca trójce młodocianych — jak się okazuje — wyjątkowych matołów. Świeżo upieczeni przestępcy są miłośnikami filmów gangsterskich i nie bardzo odróżniają rzeczywistość od fikcji. Zupełnie nie mają wyczucia, kiedy wypada urzynać ofierze palce i groźne wymachiwać gnatem…
Od czasu przebojowych komedii Machulskiego i Lubaszenki komercyjne kino polskie lubuje się w przaśnych, swojskich pastiszach amerykańskiego kina akcji. Są to, oprócz ekranizacji lektur, jedyne komercyjne pewniaki. Możemy już chyba mówić o nowej szkole polskiej, która tym razem boryka się nie z Historią, tylko z hollywoodzką konwencją, ale równie zapamiętale i monotematycznie.
Patent Gąsiorowskiego polega na skontrastowaniu twardych gangsterskich schematów, kanonicznych gadek i podbramkowych sytuacji z nieporadnością głównych osób dramatu. Niby podobny schemat – chociażby konfrontowanie zawodowców i żółtodziobów — pojawiał się i u Lubaszenki, ale są pewne istotne różnice. Przede wszystkim zawężenie akcji, która dramatycznie kulminuje się jednym pomieszczeniu. Komizm w Czasie Surferów też wydaje się być chwilami opóźniony i nieco démodé. Wesoły bełkot i namaszczone tyrady – w tym wypadku narkotyczna egzegeza „Kaczki dziwaczki” - przestały być odkrywcze dziesięć lat temu z okładem.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
W rolach przestępców-nieudaczników obsadzono debiutantów, i to właśnie oni zapewniają dobrą zabawę. Zjednują sobie sympatię, wzbudzają przerażenie i litość. Gdy na ekranie pojawiają się starzy, zmęczeni wyjadacze, to na tle tych energicznych kijanek wypadają trochę blado. Zamachowski i Linda świetnie się bawią. Aż za dobrze. W przypadku Bogusia maska twardziela zrosła się z nim całkowicie. Nie wiadomo już, czy to Franz Maurer, ochroniarz Leon czy inna z jego postaci. W każdym bądź razie, parodiuje samego siebie. Aktorsko niczym nie zaskoczy, chyba nawet nie próbuje.
Scenariusz pomysłu Tomasza Wieleby jest przyjemnie zagmatwany. Obfituje w zaskakujące zwroty akcji i naprawdę zabawne dialogi, ze sporą dawką żartów językowych. Znać w tym inspirację poplątanym chronologicznie kinem à la Guy Ritchie. Kolejne retrospekcje ujawniają przyczyny kolejnych katastrof.
Szkoda tylko, że film jest aż tak leciutki, nawet jak na komedię. Można odnieść wrażenie, że jego twórcy asekurują się i wciąż przypominają nam, że to jedynie zgrywa.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze