Juliusz Machulski, reżyser nieśmiertelnych przebojów polskiego kina, daje nam kolejną komedię. Przypomnijmy, że w tym roku w plebiscycie zorganizowanym przez miesięcznik Film czytelnicy wybrali Seksmisję jego autorstwa na komedię stulecia. Niestety Machulski to reżyser nierówny. Bo choć zawdzięczamy mu także znakomity i pełen dbałości o realia przedwojennej Polski Va Bank, wielopoziomową antyutopię Kingsajz, to również od niego dostaliśmy marne kopie amerykańskich komedii Killera i jego sequel oraz kompletnie nieudane Pieniądze to nie wszystko. Jak wypada w tym zestawieniu Koń? Pośrodku.
"Ile waży koń trojański", Juliusz Machulski
To film bajka, opowieść o czterdziestolatce, która w sylwestra 2000 roku niespodziewanie przenosi się w czasie do roku 1987. Nie ma komórek, kawę w kawiarni dostaje się w literatce, nie można zapłacić kartą, pod drzwiami kręcą się cinkciarze, kobiety zamiast koralami przyozdabiają się sznurami papieru toaletowego, króluje moda na swetry tureckie, dekatyzowane jeansy i wąsy. Realia minionej epoki odtworzył Machulski z podziwu godnym okiem do szczegółów. Dzięki zdjęciom Witolda Adamka film wygląda, jakby był kręcony w latach 80.
Dorota Smela