„Salki”, Wojciech Nowicki
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuBeletrystyczna perełka. To jednocześnie powieść, esej o podróżowaniu i dokument połączony ze wspomnieniami. Nowicki zaproponował nam wędrówkę po świecie swoich wspomnień i wyobraźni – rzeczywistości bardzo osobistej, intymnej, w której co rusz znajdziemy fakty z życia jego rodziny, bliskich i znajomych.
Wydawnictwo Czarne ma w swojej kolekcji różne książki: literaturę piękną, biografie, reportaże, eseje i wspomnienia. Ostatnio na fali są teksty reporterskie, między innymi za sprawą Wojciecha Tochmana czy Macieja Zaremby. Co nie znaczy, że uwagi czytelników nie przykuwają beletrystyczne perełki. Do nich niewątpliwie należy książka Salki Wojciecha Nowickiego – pisarza, kuratora wystaw fotograficznych i recenzenta kulinarnego. Nowicki znany jest przede wszystkim za sprawą swojej książki Dno oka. Eseje o fotografii, nominowanej do Nagrody Literackiej Nike 2011. Teraz w jego dorobku znalazła się książka, której trudno przypisać określony gatunek. To jednocześnie powieść, esej o podróżowaniu i dokument połączony ze wspomnieniami. Gdybyśmy chcieli dokładnie określić, o czym są Salki, mielibyśmy z tym kłopot. Nowicki zaproponował nam bowiem wędrówkę po świecie swoich wspomnień i wyobraźni – rzeczywistości bardzo osobistej, intymnej, w której co rusz znajdziemy fakty z życia jego rodziny, bliskich i znajomych.
Kiedy najłatwiej jest nam wspominać? Okazuje się, że wtedy, gdy jesteśmy z dala od kraju. Nowe miejsca okazują się być fascynujące, ale jednocześnie wywołują nostalgię, tęsknotę za tym, co właśnie opuściliśmy. Dlatego Wojciech Nowicki zabiera nas w podróż po europejskich metropoliach, proponując odwiedzenie miejsc znanych i nieznanych – obleganych przez turystów i emigrantów. Odwiedzamy więc Gotlandię, Budapeszt, Tarnopol, ale i zaglądamy do Opola, Żytomierza i Krakowa. Wszystkie te miejsca prowokują wspomnienia o rodzinie – wspomnienia bolesne, bo przesycone rodzinnymi tragediami, związanymi z wojną, ubóstwem i emigracją. Każde miejsce, każdy przedmiot wywołuje wspomnienia: zgubiony zegarek, odnaleziony w szufladzie list itp. Nowicki nie gloryfikuje swoich bliskich: pisze o nich tak, jak ich zapamiętał lub tak, jak opisani zostali przez jego dziadków, wujków i stryjów: Z pradawnych czasów próbuję przypomnieć sobie Witka siłacza, Witka głupka, który cały naprężony, z żyłami wyłażącymi na szyi próbował unieść tył warszawy swoich rodziców, naszych sąsiadów, aż znikł któregoś dnia ze swoim niedorozwojem, z głową normalnych rozmiarów, ale przecież szwankującą. Słaby umysł był jego największą siłą, to przyrodzona głupota była źródłem jego mocy, bo on żył cały w swojej głowie.
Jednocześnie książka Nowickiego jest zapisem podróży po Europie. Ale nie jest to klasyczny przewodnik dla turystów tylko osobista refleksja o tym, jak zmienia się kontynent, naznaczony śladami emigrantów poszukujących pracy, szczęścia i spełnienia. Każda napotkana twarz to pretekst do spojrzenia wewnątrz siebie i swoją historię. To pretekst, by wrócić do rodzinnych wspomnień, odtwarzając wszystko to, co było piękne i bolesne. Nowicki przyznaje, że nie jest wytrawnym podróżnikiem, bo każda wyprawa wywołuje w nim strach, obawę, drżenie rąk i bezsenność. Ale wystarczy tylko zrobić pierwszy krok, by poczuć radość z odkrywania czegoś nowego. Andrzej Stasiuk tak napisał o książce Nowickiego: Po co ten Nowicki tak jeździ po jakichś Rumuniach, zadupiach, Italiach? Po co? By żyć podwójnie, by wstrzykiwać pamięci jakąś cudną chemię, która czyni tak żywą jego życie? […] Miejscami skóra cierpnie z radości, gdy się to czyta.
Salki Wojciecha Nowickiego to zdecydowanie propozycja nie dla wszystkich. Jeśli szukamy typowej opowieści podróżniczej, to będziemy książką rozczarowani. Jest to tak naprawdę wyprawa w głąb własnej osobistej historii, z którą czytelnik może się utożsamiać, gdyż takich wspomnień jak te, snute przez Nowickiego, każdy z nas ma w sobie tysiące. Tylko czasami wstydzimy się do nich wracać, bo wydają nam się błahe, banalne, nieistotne. A przecież ze wspomnień zbudowana jest nasza tożsamość. Dlatego warto do nich wracać i warto je zapisać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze