Czy mogę u ciebie przenocować?
CEGŁA • dawno temuW lecie znajomi zaprosili mnie na żagle. Właściciele łódki, na której pływałam, są jak ja z Warszawy. Rozkręcili spotkanie w październiku. Dla mnie – super. Niestety, jakieś 2 tygodnie temu przychrzanił się do mnie koleś z Katowic, którego widziałam na Mazurach dwa razy. To starszy gość, o 18 lat starszy ode mnie. Spotkanie w weekend, a on mi pisze maila, czy… mogę go przenocować!
Droga Cegło!
W lecie znajomi zaprosili mnie na żagle. Chciałam się nauczyć, pojechałam, było BOSKO! Okazało się, że mają stałą ekipę, z którą pływają co roku, przeważnie towarzystwo sporo starsze ode mnie i w sumie tylko ja byłam „nowa”. Bardzo życzliwa grupa kilkunastu zapaleńców z całej Polski. Zrobiłam ze 300 zdjęć, drugie tyle mi dosłano. Są 2–3 osoby, z którymi się kontaktuję często. Brakowało tam tylko mojego chłopaka, który boi się wody jak ja karaluchów i postawił kategoryczne veto.
Właściciele łódki, na której pływałam, są jak ja z Warszawy. Rozkręcili spotkanie w październiku, mają jakąś upatrzoną knajpę dla żeglarzy, do której chodzą od lat. Dla mnie – super. Niestety, jakieś 2 tygodnie temu przychrzanił się do mnie koleś z Katowic, którego widziałam na Mazurach dokładnie DWA razy, pływał na innej łodzi. Raz był z nami na ognisku i raz w tawernie. To starszy gość, nie stary, ale 18 lat starszy ode mnie. Spotkanie za miesiąc, w weekend o 18.00, a on mi pisze maila, czy… mogę go przenocować! Byłam w lekkim szoku, ale spoko, odpisałam na biegu, że mieszkam z chłopakiem. Skłamałam, mieszkam z rodzicami, ale nie jego biznes. Uznałam, że na szybko to najlepszy argument.
Ale gdzie tam! Jemu nic nie przeszkadza, wystarczy mu kawałek gołej podłogi. Zdębiałam. Zaczęłam się plątać, że mamy małe mieszkanie, 2 koty, 2 rowery. Trzeba było napisać brzydko i dosadnie, to może miałabym spokój. Może. Facet jest niesamowity! Zaczął mi pitolić o niegościnności warszawiaków i „warszafki”, kilku osobom też napisał, że „ta nowa panienka jest drętwa, bez jaj i bez serca”. Rozmawiałam ze znajomymi – śmiali się, mówili, że to koleś znany ogólnie jako nalatywacz na krzywy ryj, zawsze trzeba mu fundować, bo nie ma hajsu, ale za to, jak się porządnie napije, to ładnie śpiewa… I żebym się nie przejmowała. No nie wiem, jak się mam nie przejmować, na dodatek się okazało, że mieszkam 2 przystanki od knajpy, gdzie będzie zlot. Już mi się odechciało tego spotkania.
Tylko jedna osoba wpisała temu idiocie na fejsie, żeby się ogarnął i kupił sobie hostel albo przekimał w pociągu. W ogóle nie rozumiem, jak ponad czterdziestoletni człowiek może nie mieć kasy i wpychać się komuś do mieszkania, jeśli już stać go na bilet. Początkowo myślałam, że jakimś cudem wpadłam mu w oko tam na Mazurach, ale teraz po rozmowach ze znajomymi z Warszawy to myślę, że wywęszył okazję, bo wszyscy mają go dosyć, nie ma tu przyjaciół, dał się innym we znaki, to uznał, że ja się nabiorę. Jakoś 15 osób przyjeżdża z całej Polski i nikt nie ma problemu ze spaniem, tylko on jeden!
Rozmawiałam z moim chłopakiem, chciałam go jakoś napuścić na tego typa, ale wiedziałam od razu, że to głupi pomysł – no co, ma do niego napisać, żeby się ode mnie odczepił? On nie zna tych ludzi, nie był z nami na żaglach i nie wybiera się na spotkanie. Nie chcę rozpętywać afery ani psuć zlotu, chociaż miałam już diabelskie pomysły, jak wymanewrować gościa z imprezy… Wiem, że to świństwo, ale naprawdę zalazł mi za skórę. Nawet wczoraj dzwonił do mnie (nie wiem, od kogo wziął numer) i pytał, czy… już zdjęłam śpiworek z pawlacza i go wietrzę… Jezu, co za cham! Chyba jednak nie pójdę, tak będzie najprościej.
Julka
***
Droga Julio!
Za bardzo denerwujesz się sprawą, którą za radą znajomych powinnaś zbagatelizować. Tym bardziej, że na osoby tego rodzaju jest tylko jeden skuteczny sposób: brać z nich to, co najlepsze — jeśli jest coś do wzięcia, a resztę konsekwentnie ignorować, najlepiej z miłym uśmiechem. I nigdy nie dawać się wyprowadzić z równowagi, bo to woda na ich młyn. Niedojrzałemu czterdziestolatkowi dwudziestolatka może przeciwstawić jedynie dojrzałość i kamienny spokój.
Tacy ludzie, jak opisywany kolega, bywają barwni i pełni uroku, jeśli ich kontestacja stabilizacji ma ręce i nogi. Facet ma prawo być do śmierci wiecznym harcerzem i nocować w lesie pod pałatką, jeśli lubi. Ale taka stachuriada na czyjś koszt jest nie fair i rodzi podejrzenie, że tu wcale nie idzie o alternatywny sposób życia, lecz o zwykłe sknerstwo. Nie można tego tolerować, nawet jeśli osobnik zawsze znajdzie sobie kolejne „ofiary” i nigdy się nie zmieni – to już nie Twój problem.
Inna rzecz, że człowiek ten należy w jakiś sposób do paczki i został na zlot zaproszony – w każdym razie nie został wykluczony. A nie Ty to spotkanie organizujesz. Nie wypada Ci zatem robić nic, co psułoby mu opinię lub atmosferę całej imprezy. On ośmiesza się sam, nie trzeba mu już pomagać. Utyskiwanie na Warszawę i jej mieszkańców to odwieczna tradycja, zamiast się obrażać, lepiej to wyśmiać. Mało oryginalną metodę wybrał sobie na znalezienie przytuliska na jedną noc:). Nie znaczy to jednak, że trzeba mu podać zły adres, a imprezę przenieść gdzie indziej. Na to chyba nie zasłużył, zresztą, nie od Ciebie powinna wyjść taka drastyczna inicjatywa. Odnoszę wrażenie, że przez resztę towarzystwa jest pobłażliwie tolerowany.
Impreza, na której spotykają się ludzie połączeni jakąś pasją, lubiący się, mający wspólne tematy, rozwija się spontanicznie i żyje własnym życiem. Jeden kuriozalny uczestnik nie da rady jej zakłócić, wszyscy już znają jego numery i na pewno umieją go spacyfikować – choćby i piwem. A po kilku godzinach na pewno coś się „urodzi” i uparciuch nie wyląduje na ulicy.
Idź koniecznie, trzymaj się blisko osób najbardziej zaprzyjaźnionych, w tej akurat sprawie wszyscy będą po Twojej stronie, jestem pewna. Przecież te jego nachalne podchody to bzdura od początku do końca. W ostateczności – myślę, że jeśli nie potrafisz się wyluzować, to jednak namów swojego chłopaka, żeby Ci towarzyszył. Skoro nie zna tych ludzi, to ich pozna. Przynajmniej się dowie, z kim spędziłaś wakacje. A jeśli będzie trwał dyskretnie u Twego boku, gwarantuję, że delikwent nawet się do Ciebie nie zbliży.
Szampańskiego zlotu Wam życzę, a może lepiej stopy wody pod kilem?
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze