Znajoma kiedyś powiedziała mi, że kiedy wchodzi do jakiejś drogiej perfumerii, nigdy nie zastanawia się zbytnio nad wyborem, bo "te drogie kosmetyki są wszystkie świetne". Mi jakoś ciężko się z tym zgodzić. Zaraz wyjaśnię, czemu.
Tender Blush wybrałam ze względu na kolor - szukałam bardzo jasnego, "czystego" różu. Już nieraz przekonałam się, że kolor ten może czynić cuda, kiedy chcemy, aby buzia wyglądała zdrowo. Wybrany przeze mnie odcień 101 Petal dobrze się do tego nadaje.
Niestety, dopatrzyłam się trzech znaczących wad. Pierwsza z nich to fakt, że róż ten jest wyjątkowo suchy i w trakcie aplikowania go na całym puzderku gromadzą się jego drobiny. Druga sprawa - kosmetyk jest średnio trwały, po paru godzinach niestety znika z policzków, przez co panie chcące mieć na sobie makijaż od rana do wieczora muszą nosić kasetkę ze sobą. Trzecia wada to - rzecz jasna - cena. Wypróbowałam już wiele tańszych różów i wiele z nich nie ustępowało mu jakością, a zdarzały się dużo trwalsze.
Do zalet niewątpliwie należy opakowanie - elegancka, dyskretna, płaska kasetka mieści karbowany róż, panoramiczne, wygodne lusterko oraz składany pędzelek. Ten ostatni jest rewelacyjnym pomysłem i nawet, kiedy róż mi się skończy, pędzelek zostawię do aplikowania innego kosmetyku, bo nawet duże pędzle nie pozwalają umalować się tak precyzyjnie.
Róż nie ma zapachu i nie podrażnia. Przy codziennej aplikacji powinien starczyć na około rok.
Producent | Estee Lauder |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Róże prasowane |
Przybliżona cena | 145.00 PLN |