„Przydymione oczy” to ostatnio hit jesieni, od kilku lat. Zwykle taki makijaż wykonuję w brązach, ale przecież prawdziwy „dym” to czerń. Jednym kolorem pięknie można wycieniować oko, pod warunkiem, że znajdziemy gdzieś czerń.
Czerń można znaleźć między innymi w niedużej palecie cieni mono Essence. Nie jest może doskonała, bo zawiera srebrne pigmenty, na szczęście nie widać ich na powiece i kolor jest prawie matowy. Niestety – znalezienie właściwego koloru okazało się niewystarczające. Cień jest bardzo twardy i suchy, strasznie trudno jest równomiernie go rozprowadzić, na powiekach robią się jaśniejsze plamy i cieniowanie nie idzie szybko i gładko (niezależnie od używanego aplikatora). Kiedy już makijaż się uda, a mojej (nieskromnie mówiąc) wprawionej dłoni zabiera to trochę czasu – cień trwa na powiece cały dzień. Nie blednie i nie zbiera się w załamkach.
Pudełko jest estetyczne i solidne, niestety nie ma w nim miejsca na aplikator. Producent nie podaje gramatury, ale kosmetyku jest dużo!
Nie jest zły, ale na pewno gdzieś na świecie są lepsze.
Producent | Essence |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w kamieniu |
Przybliżona cena | 10.00 PLN |