Pomimo iż na mojej półce zalegają stosy wszelakich smarowideł do ciała, ja nadal odczuwam jakiś niedosyt. Wciąż szukam kosmetyku idealnego, który spełniłby wszystkie wymagania mojej, jakże problematycznej skóry. Tym razem jednak zamiast rzucać się na kolejną buteleczkę w drogerii, postanowiłam zakupić coś w sklepie medycznym - za namową koleżanki, która w takowym pracuje. Wypatrzyłam tam niemiecką maść do ciała na bazie oliwy z oliwek. Koleżanka poinformowała mnie, że specyfik ten znika ze sklepowej półki z prędkością światła, a ludzie kupują po kilka opakowań naraz. Pomyślałam, że może i ja dołączę do tego entuzjastycznego tłumu i zaopatrzyłam się w jeden słoiczek. I szczerze mówiąc, jestem zachwycona.
Jest prawdą, że kosmetyki produkowane na bazie ziół czy naturalnych składników nie przesyconych chemią są lepsze, ale nie spodziewałam się, że różnica będzie aż tak wielka. Przejdę więc do szczegółów. Producent określa kosmetyk jako maść - lecz już po otwarciu opakowania widać, że konsystencja jest bogata, ale bardzo lekka i nietłusta. Cudownie się rozsmarowuje i idealnie oraz szybko wchłania. Moja skóra jest mięciutka, odżywiona i wygładzona. Szczerze mówiąc, po żadnym balsamie nigdy nie była w tak dobrym stanie. Pewnie to zasługa owej oliwy z oliwek, bo jak pisze producent: oliwa jest bogatym źródłem kwasu oleinowego i linolowego oraz witaminy E. Olej z oliwek posiada właściwości regenerujące, chroni skórę przed utratą wilgoci, działa łagodząco i kojąco.
Kolejnym plusem jest cudowny zapach - delikatny, ale bardzo świeży. Mnie kojarzy się z łąką pełną kwiatów w środku lata. Cena jest zupełnie nieproporcjonalna do jakości, bo za słoiczek 250 ml zapłaciłam jedynie 9 zł - to fantastyczna sprawa, że tak dobry kosmetyk jest tak tani.
Polecam gorąco!
Producent | Schmees |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, mleczka, balsamy, masła do ciała |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |