Ostatnio ogromną sympatią obdarzyłam róże do policzków. W mojej rosnącej kolekcji nie mogło oczywiście zabraknąć alternatywnych kosmetyków tego typu, bo tak można określić (w tym wydaniu nie spełniający najlepiej swoich zadań) róż w musie.
Kosmetyk mieści się w zgrabnym słoiczku (6 g) ze srebrną zakrętką. Wybieramy wśród czterech, dość nieziemskich kolorów: dwóch bardzo jasnych w tonacji różu (jeden ciepły, wpadający w łososiowo-pomarańczowy, zaś drugi chłodny, mający wiele wspólnego z liliowym fioletem) oraz dwóch terakotowo-brązowych. W moim posiadaniu znalazł się ten chłodny lila-róż (nr 01). Na twarzy wygląda... dziwnie i sino. Raczej rozjaśnia koloryt skóry (róże zwykle jednak przyciemniają) i rozświetla swoją bladością, choć żadnych drobinek ani pigmentów nie posiada. Kosmetyk koloryzuje półtransparentnie, trochę jak słabo kryjący podkład.
Konsystencja zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie – leciutki, puszysty krem rewelacyjnie rozciera się na palcu, czy dłoni – niestety na twarzy jest już o wiele gorzej. Pudrowa a jednocześnie beztłuszczowa mieszanka nie rozprowadza się równomiernie, podkreśla niedoskonałości, eksponuje suche miejsca (których na policzkach, z racji uboższej sieci gruczołów, nie brakuje w większości typów cer). W skrajnych przypadkach tworzą się grudki a róż warzy się. Krem czy baza pomaga, ale tylko odrobinę – do doskonałości daleko, oj daleko. Być może sprawdzi się na cerach bardzo tłustych, lub wręcz przeciwnie – idealnych. Na mojej mieszanej poległ.
Trwałość także nie zachwyca – w ciągu dnia kolor znika, natomiast skórze oddycha się trudniej i zaczyna błyszczeć, nawet w tak nietypowych miejscach jak policzki.
Zapach – podoba mi się bardzo, bo przypomina mi babcię pracującą w szpitalnym laboratorium z różnymi odczynnikami. Jednak zdaję sobie sprawę, że zasadnicza większość określi go jako chemiczny i odrażający. Na szczęście nie jest intensywny a czuć go tylko przy „celowym” powąchaniu.
Cóż, ten akurat róż w musie będzie dobry do charakteryzacji na „twarz po operacji plastycznej” lub „twarz po pobiciu”. Najlepsze róże dla mnie jednak pozostaną zawsze kamiennymi.
Producent | Bell |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Róże w kremie |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |