Nazywanie perfum imionami wielkich mistrzów, szczególnie, kiedy ci nie stąpają już po świecie zakrawa na miano świętokradztwa. Kiedy ujrzałam pudełko z fragmentem „Gwiaździstej nocy” na sklepowej półce, w dodatku w dziale przecen – coś mocno chwyciło mnie za serce. Mistrz zapewne czułby się źle stojąc na zakurzonej półce w towarzystwie na wpół przeterminowanych, niechcianych kosmetyków. Nie zważając, że będzie to już chyba setny zapach na półce mojego mężczyzny – nie mogłam pozwolić, aby tam został.
Zdaje się jedyna rzecz, jaka łączy van Gogh’a i ten zapach - to Holandia – miejsce urodzenia jednego, a produkcji drugiego. Niestety flakonik obdarzono mało artystycznym image, a plastikowa zatyczka jest tandetna i go szpeci.
Na szczęście zapach uważam za bardzo udany, choć jest dość nietypowy. Można go sklasyfikować jako kwiatowy, lecz to dość niezręczne sformułowanie. Wyczuwalne są tu nuty lawendy, jaśminu i drzewa sandałowego. W efekcie zapach jest męski, ale... sympatyczny. Dość trwały. Ku mojemu sporemu zaskoczeniu jego użytkownik sięga po niego niesłychanie często, w porównaniu z innymi, jakie posiada w swojej kolekcji.
W zasadzie sam zapach jest niczego sobie, jednak nie zmienię zdania i jestem absolutnie przeciwna takim chwytom marketingowym jak korzystanie z nazwisk artystów, szczególnie tych nieszczęśliwych.
Podaję cenę regularną za flakonik 30ml.
Producent | Royal Sanders |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, po goleniu oraz perfumy dla niego |
Przybliżona cena | 35.00 PLN |