50+ poniżej poziomu morza
REDAKCJA • dawno temuDress for Success Poland to jakaś kolejna żałosna hybryda z przekarmionego, znudzonego sobą Zachodu. Niby dla kobiet z programu 50+, ale wszystkie bohaterki „reportażu” są sporo młodsze. Przychodzą ze swoimi problemami na spotkania rodem z AA, a tam się dowiadują, że lekarstwem na wszystko jest… dobry ciuch. Po koleżance biznesmence, której się już znudził!
W zasadzie artykuł w ostatnich Wysokich Obcasach dodał tylko oliwy do ognia, który niosę w sobie od dnia narodzin, jak twierdziła moja ukochana babcia…
Dress for Success Poland to jakaś kolejna żałosna hybryda z przekarmionego, znudzonego sobą Zachodu. Niby dla kobiet z programu 50+, ale wszystkie bohaterki „reportażu” są sporo młodsze. Przychodzą ze swoimi problemami na spotkania rodem z AA, a tam się dowiadują, że lekarstwem na wszystko jest… dobry ciuch. Po koleżance biznesmence, której się już znudził! Bo taka jest idea wyciągania się z bagna – kobiety sukcesu raz w roku przewietrzają szafy i oddają swoje prawie nowe szmatki na potrzeby programu, a twórcy próbują udowodnić nam? Wmówić? Że założenie markowej kiecki (plus szpilki i spotkanie ze stylistą włosów) uleczy nas z doła i popchnie do walki o zaszczytną funkcję prezeski firmy szyjącej pluszowe misie.
Strasznie rozsierdził mnie ten pomysł i przytoczone przykłady… Według twórczyń artykułu kobieta bezrobotna musi działać, zamiast „pielęgnować swoją depresję”. Jakież to profesjonalne i odkrywcze. Przecież nic łatwiejszego, niż odwinąć się z koca i powiedzieć sobie” dość tego leniuchowania!
Po drugie, to koszmarne szafowanie sloganami. Nie wiem jak inne kobiety – mnie to obraża. XXI wiek, kolejna faza równouprawnienia, a tu czytam, że moje samopoczucie na rozmowie kwalifikacyjnej poprawi czerwona szminka, kostium po bogatej prawniczce i wypiaskowane zęby? Ludzie, litości! I dają się na to nabrać dziewczyny z trójką dzieci czy po zawodówce… Oczywiście. Pierwszy raz w życiu ktoś im uświadomił, że lepiej nie mieć odrostów, ładnie pachnieć i wciągnąć brzuch, wcześniej nie przyszłoby im to do głowy, takie są głupie i nieporadne.
Owszem, kobietom w średnim wieku ogromnie trudno znaleźć pracę, jeśli się nie wycwaniły i utraciły dotychczasową. Lecz nie wydaje mi się, by lekarstwem na to były seksowne szmaty i prostownica czy lokówka. Nie wszystkie – bez względu na status i wykształcenie – chcemy się malować i pokazywać kolanko, jak sugeruje artykuł. Tu chyba przydałby się całkiem inny rodzaj doradztwa czy pomocy.
Proszę i zachęcam: wejdźcie na stronę Urzędu Pracy, sprawdźcie w minutę, ile dokumentów trzeba złożyć w oryginale i jakie warunki spełnić, by uzyskać błogosławiony stan bezrobotnej. To skandal! Nie w zasiłku rzecz, pal go sześć, ale choćby w ubezpieczeniu zdrowotnym. Żeby pójść do psychiatry, ginekologa, dentysty… Jeśli wyjdzie, że zarabiasz cudem 1000 złotych miesięcznie, to zapomnij! Możesz sobie opłacić dobrowolną składkę 400 zł na NFZ, bo według naszego państwa stać cię na to. A efekt jest taki, że niedoinformowani znajomi i rodzina suszą ci głowę, gdy wolisz leżeć na kanapie niż odstać kolejkę do okienka.
Artykuł „Dres czy dress” w – nomen omen – Wysokich Obcasach jest upokarzający i pełen seksistowskich bredni. Pokazuje najgorszy z możliwych dla współczesnej kobiety scenariusz odbijania się od dna. Niektóre recepty, raczej wbrew intencji autorek, są wręcz humorystyczne. Wystarczy może, jeśli powiem, że jedna z bohaterek zakłada własną firmę sprzątającą o wdzięcznej oraz chwytliwej nazwie… BRUDEX. Przepraszam, ale chyba ktoś tu z kogoś robi sobie jaja. Nieładnie, drogie siostry!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze