„Coś”, Matthijs van Heijningen
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuNowe Coś miało być prequelem klasycznego filmu grozy Carpentera. I zasługuje na to miano przez pierwsze dwadzieścia minut. Twórcy sprawnie budują napięcie, entuzjazm świeżo upieczonych odkrywców przełamują narastającym poczuciem zagrożenia, swoistym komentarzem dla wydarzeń czyniąc (kapitalnie sfotografowaną) dziką przyrodę. Pod płaszczykiem „prequel” dostajemy najzwyklejszy remake - sprawny, wysokobudżetowy, pełen rozmachu, ale pozbawiony wyjątkowości oryginału.

Nowe Coś miało być prequelem klasycznego filmu grozy Johna Carpentera. I zasługuje na to miano przez pierwsze dwadzieścia minut. Heijningen podejmuje wątek z „jedynki”, w której bohaterowie, a więc amerykańscy naukowcy odnajdywali w samym sercu Antarktydy pełne zmasakrowanych zwłok budynki norweskiej ekspedycji. Tym razem poznamy właśnie losy owych Norwegów. A, że nie różnią się one od wydarzeń, jakie były udziałem Amerykanów w 1982 roku? Dla Heijningena staje się to przepustką do bezkarnego kopiowania pomysłów Carpentera. I tak pod płaszczykiem intrygującego hasła „prequel” dostajemy najzwyklejszy remake. Po hollywoodzku sprawny, wysokobudżetowy, pełen rozmachu, ale (jak nietrudno się domyśleć) pozbawiony wyjątkowości oryginału.
Słynny norweski naukowiec, dr Halvorson (znany m.in. z Braci i Jabłek Adama Ulrich Thomsen) dokonuje sensacyjnego odkrycia: głęboko pod pokrywą Antarktydy znajduje się gigantyczny pojazd kosmiczny nieznanego pochodzenia. Do mającej go zbadać ekspedycji dokooptowana zostaje amerykańska paleontolożka, dr Kate Loyd (Mary Elizabeth Winstead). Jak się okazuje, nie bez powodu: na miejscu naukowcy napotykają na uwięzioną w bryle lodu skamielinę dziwacznego kształtu. Tytułowe coś zostaje przetransportowane do bazy i tu kończą się niespodzianki. Monstrum bez trudu wydostaje się na zewnątrz, po czym zabiera się do systematycznej eksterminacji swoich odkrywców.

Najlepszy w filmie Heijningena jest początek. Twórcy sprawnie budują napięcie, entuzjazm świeżo upieczonych odkrywców przełamują narastającym poczuciem zagrożenia, swoistym komentarzem dla wydarzeń czyniąc (kapitalnie sfotografowaną) dziką przyrodę. Daje to nadzieję, że (podobnie jak w „jedynce”), głównym bohaterem będzie tu paranoja, schizofreniczny nastrój, sieć wzajemnych podejrzeń i oskarżeń (jak pamiętamy monstrum bez trudu przyjmuje kształt każdego, kogo zdoła dotknąć). Bo Carpenter wyśmienicie grał niedopowiedzeniem, najważniejsze (i najbardziej przerażające) było to, czego nie pokazywał. Niestety, Heijningen postanowił przypomnieć nam, że mamy XXI wiek. I postawił na cyfrowe efekty specjalne. Co u Carpentera było niesprecyzowanym, czającym się w mroku zagrożeniem, tutaj jest serią (z czasem coraz bardziej groteskowych) mordów dokonywanych przez komputerowo wygenerowane potworki. I nastrój siada, bo cyfrowe „cosie” poruszają się nienaturalnie, do tego są tandetnie zaprojektowane. Próbują nawiązywać do kultowych pomysłów H.R. Gigera (pamiętacie Obcego?), ale nie są to próby udane. Dalej jest już tylko gorzej: pojawiają się dziury w logice scenariusza, bohaterowie giną zbyt szybko, by widzowie mogli się do nich przywiązać. Całość jest zbyt dosłowna, tym samym gubi zalety pierwowzoru i grzęźnie w pseudo-widowiskowej nudzie. Bo bać się tu naprawdę nie ma czego.
Można się jedynie zastanawiać, po co taki film w ogóle powstał. Ja oglądałem go z rosnącym przekonaniem, że to swoiste portfolio debiutującego reżysera. Dowód, że potrafi on sprawnie realizować wysokobudżetowe produkcyjniaki, kontynuacje blockbusterów itd. I rzeczywiście: potrafi. Bez wątpienia może być hollywoodzkim wyrobnikiem. Ale klasyki na miarę pierwszego Coś raczej nie stworzy.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze