Wiem, że to nie jest najrozsądniejsze, ale ponad kosmetyki do opalania stawiam te po opalaniu. W końcu wybierając się na solarium nie będę smarować się kosmetykami filtrami, bo to się mija z celem, natomiast na plaży tłuste ciało i lepiący się do niego piasek są mi nie w smak. Zatem, po pierwsze – opalanie „z głową”, a po drugie środki łagodzące. Żel Kolastyny służy mi od zeszłego roku – i to jedno zdanie powinno mówić już o wszystkim. Jakoś nie pasuje on do mojej filozofii opalania.
Pachnie bardzo ładnie, woń przypomina połączenie pomarańczy i brzoskwini. Zawiera D-panthenol a jego konsystencja jest lekka i (prawie) beztłuszczowa. W preparacie pływają niebieskie, woskowe kuleczki zawierające witaminę E. W trakcie wsmarowywania żelu w ciało, pękają w palcach – bardzo fajna zabawa. Trzeba przyznać też, że żel jest skuteczny. W miarę dobrze nawilża, chłodzi tylko na chwilę, ale to w zupełności wystarcza na orzeźwienie skóry i łagodzi wszelkie podrażnienia, czy nawet poparzenia słoneczne. W ciągu jednej nocy piekąca i zaczerwieniona skóra wraca do normalnego stanu.
Niestety jest też coś, co sprawia, że sięgam po ten preparat wyjątkowo niechętnie i tylko w naprawdę trudnych sytuacjach. Preparat potwornie się lepi – lżejsze bluzki trzeba odrywać od skóry, co wcale nie jest fajne, kiedy skóra jest spieczona. Trzeba więc odczekać aż dobrze wyschnie. Po aplikacji należy też dokładnie umyć dłonie i najlepiej nie dotykać już posmarowanej skóry, gdyż wszystko będzie się kleić. Poza tym jest gorzki w smaku, o czym przekonał się mój mężczyzna po pocałowaniu mojego ramienia.
Wygodna, przezroczysta tuba w wakacyjnych kolorach, z „klapkowym” zamknięciem mieści 150 ml.
Preparat skuteczny, ale niezbyt komfortowy w stosowaniu. Myślę, że za dużo niższą cenę można znaleźć coś lepszego.
Producent | Kolastyna |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, balsamy, olejki, emulsje po opalaniu |
Przybliżona cena | 12.00 PLN |