Marka Astor nie jest tak naprawdę z „mojej bajki”, jednak tym razem bez większych „ale” (widziałam efekty na rzęsach mojej znajomej) sięgnęłam po tusz wydłużająco–podkręcający Lycra Extend Fiber Extreme.
Utrzymane w czarno–białej kolorystyce opakowanie (pojemność 7 ml) zawiera tusz o konsystencji, jaką lubię najbardziej - niezbyt gęstej (w porównaniu z niektórymi nawet rzadkiej), na dodatek wzbogaconej elastycznymi włóknami (przy czym nie jest ich na tyle, że na spiralce widać mnóstwo sterczących kłaczków, jak to ma miejsce w przypadku niektórych wydłużających maskar). Szczoteczka nabiera akurat tyle tuszu, ile potrzeba - nie wymaga zdejmowania jego nadmiaru, dzięki czemu kosmetyk jest bardzo wydajny. Rzęsy są ładnie rozdzielone, wywinięte i sporo wydłużone – jednocześnie nie są sztywne. No i zero grudek, efektu owadzich nóżek!
Jedna warstwa daje bardzo zalotny, ale naturalny efekt. Już przy drugiej warstwie urzekniecie wachlarzykiem rzęs! Jeśli jednak głównym zadaniem dla Waszego ulubionego tuszu ma być pogrubienie, raczej zrezygnujcie z zakupu tego produktu Astora.
W kwestii trwałości również nie mam nic do zarzucenia. Nie obsypuje się, nie rozmazuje, wytrzymuje również deszcz i całonocne imprezy.
Bardzo ważną sprawą jest to, że tusz nie spowodował najmniejszych podrażnień moich wrażliwych oczu.
Niedrogi, wydajny, nie drażniący… Dobra propozycja na makijaż „dzienny”.