Wielokrotnie przekonałam się, iż niedrogie kosmetyki krajowej produkcji wcale nie muszą jakością ustępować swoim drogim, zagranicznym odpowiednikom. Pomyślałby ktoś, że za 11 zł można kupić porządny tusz do rzęs? Nie? A jednak można!
Tusze Glamour Fashion to nowsza propozycja Delii. Wersja Hypoallergenic przeznaczona jest dla oczu wrażliwych, także dla osób noszących soczewki. Sięgnęłam po tą markę z pewną obawą, pocieszałam się jednak faktem, że wersja dla oczu o większych wymaganiach nie może być żadną żrącą i brzydko pachnącą mazią. I nie pomyliłam się – tusz jest niezły.
Opakowanie to dość elegancka, metalicznie czerwona buteleczka o pojemności 8 ml. W środku kryje się gęsta, nieduża, szpiczasta szczoteczka. Podczas malowania bardzo trudno zrobić grudki, bo szczoteczka dokładnie rozczesuje i rozdziela włoski. Nie ma też za bardzo możliwości nałożenia większej ilości kosmetyku, niezależnie od ilości zaaplikowanych warstw, stąd efekt jest delikatny i naturalny – idealny na co dzień, choć rzęsy są dokładnie pokryte czernią (tylko taki kolor jest dostępny).
Kosmetyk faktycznie nie podrażnia oczu, być może przez to, że jest go na rzęsach bardzo mało. Po wyschnięciu rzęsy nie są sztywne - zapewne dzięki zawartości oleju canola, który przy okazji łagodzi wszelkie podrażnienia, nawilża i wzmacnia rzęsy – tak twierdzi producent. To także sprawia, że dobrze trzyma się i nie kruszy. Nie zdarzyło mi się także „rozmazać się”.
Mały problem pojawia się dopiero w momencie, gdy niechcąco „ciapniemy” powiekę – zwilżony patyczek kosmetyczny może trochę rozmazać tusz na skórze zamiast go zetrzeć. Podobnie jest przy demakijażu – zwykłe, niezbyt tłuste mleczko rozmazuje go przy zmywaniu – trzeba więc albo zrobić to starannie, albo sięgnąć po kosmetyk bardziej treściwy lub do demakijażu kosmetyków wodoodpornych.
Ogólnie maskara jest zaskakująco dobra. Polecam ją zwłaszcza początkującym.