Nie przepadam za marką Maybelline, bo dotychczas te kosmetyki u mnie się nie sprawdzały się. Dałam im jednak szansę i muszę przyznać, że nowa odsłona One by One Satin Black bardzo przypadła mi do gustu, bo lubię mocne, spektakularnie podkreślone rzęsy (oczywiście wszystko w granicach rozsądku i dobrego smaku).
Szczoteczka jest plastikowa i dość duża, ale mnie bardzo łatwo i szybko udaje się pomalować nią rzęsy. Wiem jednak, że nie każdy lubi takie wielkie szczoteczki - ja jednak lubię eksperymenty.
Gładko się rozprowadza i już po jednej warstwie świetnie wydłuża, rozdziela i pogrubia rzęsy. Stają się mocno widoczne i efektowne. Standardowo nakładam 2 warstwy, ale rzęsy w żadnym razie nie są sklejone i nie ma na nich grubej skorupy tuszu. Jeśli któraś z Was preferuje tylko lekki makijaż to już jedna warstwa wystarczy żeby rzęsy były widoczne i mocno czarne. Konsystencja także zasługuje na pochwałę - nie jest ani za gęsta, ani za rzadka i co ważne - nie brudzi powiek w trakcie malowania. Kolejna zaleta to to, że nie rozmazuje się, nie kruszy i bardzo łatwo go zmyć.
Przyznam, że nie spodziewałam się takiego efektu! Cieszę się, bo tusz, który dotychczas używałam jest nie do zdobycia w kraju, w którym mieszkam – w zastępstwie, w mojej kosmetyczce na dłużej zagości One by One Satine Black. Dla mnie nie ma on wad i polecam go wszystkim tym, które stawiają na mocniej podkreślone rzęsy.
Producent | Maybelline |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Tusze |
Przybliżona cena | 28.00 PLN |