Wiele marek próbowało, ale szybko wycofywało się z kolorystycznych eksperymentów z rzęsami, bo niezależnie od makijażowej mody, trendów, czy upodobań, zawsze najpiękniejsze będą rzęsy długie i czarne, dlatego dziwi mnie nieco pojawianie się „wynalazków” takich jak ten.
Zadaniem tej mascary, a właściwie koloryzująco-brokatowego żelu jest stylizacja końcówek rzęs (ewentualnie brwi). Kosmetyk mieści się w opakowaniu (6 ml) przypominającym tusz, ale zamiast klasycznej szczoteczki jest taka jakby „śrubka” z głębokimi rowkami. Dzięki takiemu rozwiązaniu żel udaje się nałożyć na końcówki rzęs nawet w większej ilości.
Problemem jest jednak coś innego. Oczywiście najlepszy rezultat można uzyskać aplikując kosmetyk na wytuszowane rzęsy, wtedy widać połysk i coś się dzieje, ale dodatkową warstwę odczuwam już jako dość mocno obciążającą. Efekt jest niewidoczny, gdy żelu nałoży się odrobinę. Z kolej im bardziej jest widoczny, tym rzęsy wydają się krótsze (bo końcówki siłą rzeczy są rozjaśnione)!
Do wyboru są 2 warianty kolorystyczne, złoty i srebrny. Mam złoty i pomyślałam, że pasowałby do letnich makijaży z bronzerem w roli głównej, ale jednak nie do końca przypadł mi do gustu.