Cieni Beyond Natural nie znałam wcześniej i nie słyszałam o nich kompletnie nic, a do ich zakupu skusił mnie rewelacyjny zestaw kolorów – wybrałam paletkę nr 500, czyli chłodne brązy, od kawowego, przez dwa odcienie beżu, na prawie białym kończąc.
Niestety po pierwszym użyciu rozczarowałam się strasznie, bo okazało się, że formuła „cream to powder” to nic innego jak niezbyt mocno pigmentowany cień w kremie. Nie ma tu mowy o żadnej magicznej zamianie kremu w puder – maziowata konsystencja pozostaje taka przez cały dzień, niezależnie od metody aplikacji – a próbowałam ich wiele! Cień roluje się w każdym wypadku – aplikowany na czystą powiekę, na bazę, na podkład, pędzlem, czy palcami, nawet bardzo delikatna kreska narysowana cieniutkim pędzelkiem w końcu i tak się przemieści. Poza tym kolory są ledwie widoczne, dosłownie jak do no-makeup, a podkreślam, że moja paletka zawiera chyba najciemniejszy odcień z całej kolekcji. Ostatecznie dla wzmocnienia koloru cieni Beyond Natural można używać jako bazy pod inne cienie, które nieco je przytrzymują, ale gwarancji, że makijaż wytrzyma cały dzień i tak nie ma!
Jak się okazuje cała tajemnica tych cieni tkwi w nazwie – kremowe, do naturalnego makijażu i pokrycia cieniem suchym, ale ja ujęłabym to krócej – klapa! Nie polecam!
Producent | Revlon |
---|---|
Kategoria | Oczy |
Rodzaj | Cienie w kremie |
Przybliżona cena | 20.00 PLN |