Wodę toaletową kupiłam w promocyjnej cenie, jako jedną z kilku - i chyba z rozpędu. Od jakiegoś czasu usiłowałam znaleźć jakąkolwiek charakterystykę, bezskutecznie. Zapachu „Spiced” nie lubię, opis „Iced” mnie odstraszył, a wydawanie nawet 50 zł na zapach, który nie będzie mi odpowiadał jest bez sensu. Szczęśliwie "Tropical" nie jest nazwą, która zalecałaby ostrożność, trudno sobie wyobrazić fatalnie pachnące owoce tropikalne (w postaci wody toaletowej naturalnie).
I rzeczywiście, początkowa nuta zielonej herbaty (a raczej mięty z dużą ilością cytryny/limonki, bo żadna zielona herbata tak nie pachnie) ustępuje miejsca cytrusom - więcej cytrusów - mandarynkom, czerwonej pomarańczy, trawie cytrynowej i wodnej mięcie - faktycznie wyczuwalnym. Odrobina bambusa, zielonej herbaty, kwiatów lotosu i magnolii z Kioto stanowią zapach serca - tu muszę uwierzyć producentowi na słowo. Nigdy w życiu nie widziałam magnolii z Kioto, zapachu kwiatów lotosu nie pamiętam, herbatę czuję - na słowo honoru. Zaskakują nuty podstawy - jest to ponoć piżmo, biała brzoza i biały mech.
Jak na zapach w ciemno dla osoby, która lubi Green Tea jest to zakup udany. Ciekawszy niż oryginał, ale nadal żaden szczyt sztuki perfumeryjnej. Raczej letni, osobiście nie używałabym go teraz, ale to przecież kwestie indywidualne. Świeży, odrobinę owocowy, nie oblepia, nie męczy, energizuje. Warto sprawdzić jak się zachowuje w dni upalne, czego chwilowo nie jestem w stanie zrobić.
Butelka identyczna w kształcie jak pozostałe, trawiastozielona z różowym napisem, trochę nudna. Dostępna na świecie w 2 pojemnościach - 100 i 50 ml, w Polsce chyba tylko setki. Bywa sprzedawana pod nazwą "Green Tea Revitalize".
Producent | Elizabeth Arden |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 120.00 PLN |