Moją uwagę przykuło opakowanie tego produktu - bardzo lubię modny ostatnio styl pin-up girls. Wizerunek takiej uroczej dziewczyny znajduje się na różowym tle w błękitne kropeczki. Kolory są pastelowe i miłe dla oka.
A teraz o samym produkcie. Jest to bardzo lekkie mleczko o rzadkiej konsystencji więc pojemna butla (500 ml) słusznie została zaopatrzona w pompkę. Bardzo mi odpowiada to rozwiązanie.
Zapach jest realistyczny, rześki, słodko-gorzki dokładnie jak świeże grapefruity. Daje uczucie chłodu. Utrzymuje się jakiś czas blisko skóry. Mi ten zapach się podoba, ale spotkałam też się z reakcjami negatywnymi. To kwestia gustu.
Mleczko momentalnie wchłania się nie pozostawiając absolutnie żadnej warstewki. Głównym zadaniem tego kosmetyku jest pozostawienie odświeżającego umysł zapachu. Nie pielęgnuje ani nie nawilża spektakularnie dlatego nie polecam do wymagającej skóry, jest to raczej ciekawy dodatek do łazienkowej półki. Nie używam go do rąk - do tego jest za słaby, ale parę razy w sytuacji, gdy bardzo potrzebowałam kremu do twarzy a żadnego pod ręką nie miałam wmasowywałam w twarz ten specyfik - nie uczulił mnie ani nie zatkał porów.
Na wydajność nie można narzekać. Wystarcza mała ilość na dużą powierzchnię ciała.
Oceniam na takie 3+ albo 4-.
Producent | Baylis & Harding |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, mleczka, balsamy, masła do ciała |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |