Firmy kosmetyczne zdają się ostatnio prześcigać w pomysłach na uzyskanie efektu spektakularnych rzęs. Firma Revlon dorzuciła tu swoje 3 grosze – jej produkt ma jednocześnie przedłużać rzęsy, podkręcać i dodać im objętości. Specjalnie zaprojektowana i wymodelowana szczoteczka rozdziela nawet najmniejsze rzęski i zapobiega sklejaniu się i tworzeniu grudek.
Wybrałam się ostatnio na polowanie – szukałam nowego tuszu. Z poprzedniego, któremu byłam wierna bardzo długo, byłam bardzo zadowolona, jednak, jako że w okolicy nie ma żadnej drogerii oferującej produkty „mojej” marki, pozostało mi szukanie czegoś nowego. I tak trafiłam na Revlon 3D Extreme Mascara.
Niezwykłą zaletą tuszu jest dla mnie fakt, że do otrzymania upragnionego efektu wystarczą tu nie dwie różne szczoteczki, tylko jedna - złożona z trzech części, z których każda służy do wykonania innego etapu malowania. Tusz najpierw nakładamy stroną z krótkimi włoskami, następnie podkręcamy stroną z dłuższymi włoskami, a najkrótsze rzęsy w kącikach oczu poprawiamy przeznaczoną do tego końcówką szczoteczki. Aplikacja jest bardzo łatwa.
Ostatecznemu efektowi nieco daleko do tego z plakatu, jednak zwolenniczki mocno podkreślonych rzęs powinny być zadowolone. Efekt nie jest całkowicie naturalny, ale w końcu nie o taki tu chodzi. Tusz rzeczywiście nie skleja, a szczoteczka ładnie rozczesuje i podkręca rzęsy.
Dostępny w trzech kolorach: Blackest Black, Black oraz Black Brown. Istnieje też wodoodporna wersja tuszu.