Kiedyś kosmetyki z serii Pani Walewska kojarzone były (wiem, że to może zabrzmieć co najmniej śmiesznie...) z luksusem i elegancją. Dziś, pewnie jak przez mgłę, pamiętają o tym głównie nasze babcie. Natomiast my, młodsze pokolenie, patrzymy na nie z pewną dozą niechęci i pogardy, zwłaszcza, że w sklepach zajmują one najniższe, „podłogowe” półki. Dlatego właśnie na przekór całemu światu zapragnęłam posiąść taki krem.
„Najbezpieczniejsza” wydała mi się wersja półtłusta, na dzień i na noc. Producent zaznacza, że krem jest przeznaczony do skóry dojrzałej, suchej lub normalnej a za zadanie stawia mu wygładzanie, wzmacnianie, uelastycznianie, nawilżanie, ujędrnianie, dodawanie blasku i świeżości, delikatne natłuszczanie i ochronę przed czynnikami środowiskowymi. Nic nie wspomniano o filtrach (choć należy brać poprawkę na to, że to kosmetyk „z poprzedniej epoki”). Na opakowaniu można też przeczytać o odżywczych właściwościach naturalnych olejków roślinnych i wosków oraz tłuszczów, tworzących właściwą barierę przeciwinfekcyjną, działających przeciwzapalnie i przeciwalergicznie. Jest także wzmianka o tym, że nie był testowany na zwierzętach oraz o fakcie posiadania przez firmę Miraculum certyfikowanego systemu zarządzania ISO 9001, co mówi o pełnej kontroli procesu produkcji i europejskich standardach (nikt nie tłoczy tych kosmetyków w zatęchłej piwnicy i nie dodaje szczurzych ekskrementów, jak wydaje się niektórym).
Początki były trudne – krem ma zwartą i zbitą konsystencję, rozprowadza się bardzo opornie. Aby wsmarować go w skórę bez jej niepotrzebnego naciągania, trzeba sięgać po nieco większą ilość kremu i aplikować grubszą warstwę. Nie wchłania się tylko się topi, pozostawiając „olej” na twarzy. Mam cerę mieszaną, więc i tłustą, i suchą, i normalną – na żadnej partii twarzy nie spisał się idealnie pod tym względem. Postanowiłam więc, że będzie to mój zimowy krem na noc – trochę cierpliwości a efekty stały się całkiem sympatyczne, bo przecież do każdego kosmetyku cera musi się przyzwyczaić.
Krem wyraźnie wygładza skórę, koi podrażnienia i pomaga w leczeniu drobnych ranek, czy nawet wyprysków. Ładnie ujednolica koloryt i całkiem nieźle nawilża – przy porannym makijażu zapomniałam o problemie z suchymi skórkami na policzkach. Mimo swojego ciężaru gatunkowego, wcale nie pogłębia problemów z przetłuszczaniem cery, rzekłabym, że wręcz reguluję pracę gruczołów – po nocy z tym kremem makijaż trzyma się świetnie, przez cały dzień nie wymaga poprawek i nic nie błyszczy. Z działania więc trudno być niezadowolonym... ale pod jednym warunkiem – przed wieczorną aplikacją należy bardzo dokładnie oczyścić skórę, gdyż krem ma niestety tendencję do wypełniania i zapychania porów – u mnie szczególnie tych wokół nosa, więc nauczona doświadczeniem, tam aplikuję kremu jak najmniej. Ogólnie kosmetyk działa lepiej niż wiele „nowoczesnych”, czy zagranicznych specyfików, jednak obkupione jest to niestety tymi kilkoma wyrzeczeniami.
Kolejne dwa punkty sporne to zapach i opakowanie – niezmienne od wieków. Zapach to typowa „Pani Walewska”, czyli mocna kremowa nuta z akcentem olejku geraniowego – ja go lubię, ale wiem, że ma też wielu przeciwników. Słoiczek (50 ml) to charakterystyczna „czara” na nóżce, wykonana z ciemnoniebieskiego szkła i zwieńczona złotą, plastikową zakrętką. Zakrętka ma duże predyspozycje do pęknięcia, a kształt słoiczka bardzo utrudnia nabieranie kremu, zwłaszcza gdy zużyjemy więcej niż połowę.
Krem budzi mieszane uczucia i należy do tych trudniej współpracujących kosmetyków, jednak potrafi zagwarantować coś, co naprawdę trudno znaleźć w innych kremach, dlatego polecam go przede wszystkim paniom doświadczonym (dojrzałym), z cerą niewrażliwą na wahania hormonalne i wymagającą dużej dawki odżywiania (zatem zimą i w okresie przesileń atmosferycznych).
Skład: aqua, paraffinum liquidum, decyl oleate, petrolatum, dicocoyl pentaerythrityl distaeryl citrate, sorbitan esquioleate, micricrystalline wax, glycerin, beeswax, aluminium stearate, magnesium sulfate, parfum, 2-bromo-2-nitropropane-1, 3-diol, amyl cinnamal, benzyl salicylate, butylphenyl mathylpropional, cinamyl alkohol, citral, citronellol, geraniol, hexyl cinnamalaldehyde, hydroxycitronellal.
Producent | Miraculum |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień i na noc |
Przybliżona cena | 10.00 PLN |