Regularnie powiększam kolekcję perfum na swojej półce, jednak ze szczególnym upodobaniem kupuję męskie, bo wśród nich trudno trafić na brzydkie czy uciążliwe, zwłaszcza, że najczęściej robię zakupy „w ciemno”. Inne zdanie na ten temat miewa mój mąż, bo jak twierdzi – nie nadąża ich zużywać. Ale z drugiej strony – perfumy są do delektowania się a nie do zużywania, no i zawsze lepiej mieć wybór... Jednak Echo Davidoff’a, mimo że to kolejny zapach w kolekcji, wyjątkowo przypadł mu do gustu.
Echo to zapach jest bardzo... czysty. Dokładnie tak jak flakon – krystaliczny i przejrzysty jak kostka lodu. Nie jest jednak chłodny, ostry, czy typowo sportowy. Kojarzy się raczej ze „sportową”, swobodną elegancją. Jest typowo morski i rześki, ma też w sobie coś pudrowo-aldehydowego, co stawia go blisko zapachów typu unisex... ale to nie jest to! Jest mimo wszystko bardzo męski, a kobieta, nawet mocno wyemancypowana, nie będzie czuła się w nim dobrze. Korzennych akcentów nie czuć prawie wcale. Trwałość - bez zarzutu.
Nuty zapachowe to: czarny pieprz, ziele angielskie, drzewo cedrowe i sandałowe, kardamon, piżmo, gałka muszkatołowa, zamsz.
Dyskretny i uniwersalny zapach, idealny na cieplejsze dni.
Flakonik 30 ml kosztuje średnio 120 zł, jednak w Rossmannie taką pojemność można kupić już za 49 zł.
Producent | Davifoff |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, po goleniu oraz perfumy dla niego |
Przybliżona cena | 120.00 PLN |