Jesienią i zimą nie bardzo wierzę w kremy nawilżające. Mam mieszaną cerę, skłonną do przesuszeń nawet w partiach T (tak, tak, ja też wytrzeszczyłam oczy, kiedy usłyszałam to po raz pierwszy od kosmetyczki) i potrzebuję solidnego nawilżenia. Próbowałam kremów matujących, matujących pudrów, podkładów i czego tam jeszcze i skutek był przeważnie ten sam: na początku idealna, aksamitna cera, po pewnym czasie - efekt zwarzenia i znikający makijaż. Były także próby ratowania sytuacji chusteczkami i pudrem w toalecie. Po czym znowu zwarzony makijaż i znowu puder (toaleta), i znowu, i znowu, i znowu.
W pewnym momencie odpuściłam i zachęcona przez kosmetyczkę zaczęłam używać dobrych tłustych kremów (które wcale nie muszą być maziami o konsystencji maści z witaminą A i zostawiać na twarzy warstwy niefajnej, świecącej, tłustej warstwy). Różnica była kolosalna, a w zimie cudownie chroniły moją skórę przed zimnem i wysuszeniem. Oczywiście nakładanie tych bardziej maślanych w konsystencji preparatów wymagało zmiany techniki - krem rozgrzewamy rozcierając w dłoniach i potem lekko wklepujemy w skórę. Odrobinę kremu! Jeśli to konieczne, dodajemy jeszcze odrobinę. Resztę wcieramy w dłonie.
Rezultat był taki, że skończyły się wahania między skórą odtłuszczoną i pokrytą sebum, makijaż trzymał się dłużej, równomiernie, o dziwo wycieczki z puderniczką się też się skończyły, a odświeżanie chusteczkami konieczne było sporadycznie. Satynowy efekt makijażu wygląda naturalniej i skóra przestała się przetłuszczać.
Od kremów szybko przeszłam do preparatów naturalnych, a niniejszy olej ze świeżego miąższu jest preparatem, który mogłabym spokojnie polecić osobom początkującym z taką pielęgnacją skóry.
Przede wszystkim jest naturalnym, bez konserwantów, czystym produktem, w dodatku pochodzącym ze Sprawiedliwego Handlu i, jak pisze producent, posiada europejski certyfikat "Organic Farming". Oznacza to m.in., że został tłoczony ze świeżo zebranych orzechów bez poprzedniego suszenia, bez użycia środków chemicznych i wysokiej temperatury.
Ten sposób wytwarzania zapewnia delikatny zapach (raczej bliski pysznej kokosance niż kokosowemu budyniowi) oraz fantastyczną konsystencję - jest mlecznobiałym stałym masełkiem w pojemniku, a w palcach rozpuszcza się natychmiast do jedwabistego olejku. Łatwo nałożyć go cienką warstewką na twarz, ręce, ciało (używam go po kąpieli na mokrą i rozgrzaną skórę, wtedy można nałożyć naprawdę cieniuteńką warstwę), ale wieczorami mnie ponosi i potrafię się wysmarować jak dziecko, które dorwało się do kosmetyków mamy. Kiedy nakładam go rano, ilość równa ziarnku groszku wystarcza na posmarowanie szyi i twarzy. Wchłania się! A w połączeniu z gęstszym olejkiem jest idealny do masażu.
Działanie? Naprawdę dobrze nawilżona cera, co zresztą potwierdzają opinie konsultantów w perfumeriach. Mogę potrzebować pudru, innej szminki i innych cieni, ale na pewno nie potrzebuję zmiany preparatów pielęgnacyjnych. Mam wrażenie, że niedoskonałości są coraz mniej liczne (to również zdanie mojej kosmetyczki), cera jest gładziutka i delikatna. Żadnych podrażnień, raczej widzę duże właściwości pielęgnacyjno-kojące. Dla osób w moim wieku (35 lat) świetny, do spróbowania lub na stałe. Można go też używać do włosów, na suche końcówki (niestety, tego nie jestem w stanie sprawdzić).
Nie jest to kosmetyk dla osób szukających tanich preparatów - jest wiele tańszych i bardziej pachnących kokosami balsamów do ciała czy kremów do rąk (choć tańszy krem do twarzy już chyba trudniej znaleźć). Ponadto dostępny jest wyłącznie przez internet. Zwykle zamawiamy z koleżankami większą partię i wtedy opłata za przesyłkę jest właściwie niezauważalna, ale to jest tylko kwestia naszych priorytetów i chyba przełamania pewnych zahamowań - firma jest solidna, wysyła natychmiast i bez żadnych nieporozumień. Sprzedaż internetowa z drugiej strony umożliwia korzystanie z tych produktów nawet w maleńkich miejscowościach, gdzie wybór bywa ograniczony. Warto spróbować, w tym przypadku na pewno będzie to przygoda udana.
Trwałość ma dosyć długą jak na kosmetyk - około roku, ale zużywam go szybciej i zamawiam świeże opakowania. A opakowanie jest aptecznym z wyglądu, plastikowym pojemniczkiem - nie upiększa żadnej, dosłownie żadnej łazienki i raczej chowam je w zamkniętych półkach. Jest funkcjonalne, a po dokładnym umyciu może służyć jako pojemnik do kosmetyków robionych samodzielnie.
Producent | Eco Spa Supply |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień i na noc |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |