Lucidity marki Estee Lauder to jeden z pierwszych pudrów sypkich, na które natknęłam, a może właściwiej byłoby napisać, o które potknęłam się na drodze moich poszukiwań ideału. Właściwie kosmetyk ma mnóstwo zalet i tylko jedną, ale za to dyskwalifikującą go dla mnie, wadę.
Pudrowy pył jest lekki, bardzo drobno zmielony, co pozwala uzyskać cudowny efekt rozświetlenia twarzy wolny od nachalnych brokatowych drobinek, które być może i wyglądają uroczo, ale zdecydowanie wieczorową porą, nigdy w świetle dnia. Ostrożnie i z umiarem aplikowany wygląda bardzo naturalnie - oprószona nim twarz jest subtelnie wygładzona, promienista, rozświetlona. Niestety... tylko przez pierwszych kilka godzin. Z czasem puder ciemnieje i co gorsza wpada w różową tonację. Przypuszczam, że gdyby udało mi się nabyć najjaśniejszy, niedostępny jednak w polskich perfumeriach odcień 06, problemu by nie było lub byłby mniej zauważalny. Posiadam jednak odcień 01 – najjaśniejszy, ale tylko z tych dostępnych w Polsce i nie jest on dla mnie odpowiedni.
Dużą zaletą jest opakowanie, w typowej dla Estee Lauder stylistyce. Ładne, a co ważniejsze, praktyczne: dziurki w wieczku są malutkie, co sprawia, że przy potrząśnięciu pudełkiem wydobywa się naprawdę niewielka ilość pudru, nic się nie marnuje, a puder za niebagatelną dla wielu cenę automatycznie staje się bardziej wydajny. Dołączony puszek dla mnie jest bardziej gadżetem, puder zazwyczaj nakładam pędzlem.
Puder nie wysusza, ale też raczej nie pielęgnuje jakoś zauważalnie skóry. Zapach ma przyjemny.
Polecam, ale raczej właścicielkom ciemniejszych karnacji.
Producent | Estee Lauder |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Pudry sypkie |
Przybliżona cena | 140.00 PLN |