Okrągłe, plastikowe opakowanie zawiera 80 g ciemnozielonego proszku (algi i naturalne oleje roślinne), dość grubego, szorstkiego, o zapachu, jak dla mnie, nieco chemicznym. W środku dołączona jest mała miarka, która pomaga dokładnie odmierzyć dawkę potrzebną na jedno użycie.
Jak wiadomo, algi mają nieocenione zasługi dla ciała. Możemy je wmasowywać, wcierać, pić a korzyści odczujemy na pewno. Algi sprzyjają redukcji trądziku, cellulitu, rozstępów, wygładzają, ujędrniają, redukują stany zapalne. A jak się do tego ma ten kosmetyk?
Przyznam, że ja jestem zadowolona z jego właściwości i polecam go każdemu, kto chce dobrze zadbać o swoje ciało. Algi należy nałożyć na wilgotną skórę w ilości dwóch miarek. Peeling ściera martwy naskórek, napina skórę, wygładza, nawilża, poprawia ukrwienie. Jest szorstki, ale dzięki temu wiem, że taki masaż nie pozostanie bez wpływu na stan skóry.
Po skończonym masażu należy dokładnie opłukać ciało i wklepać jakiś odżywczy balsam, który na pewno dobrze się wchłonie i zadziała ze zdwojoną siłą.
Kosmetyk kosztuje około 25 zł, Ja kupiłam go w promocji za 15 zł.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Peelingi |
Przybliżona cena | 25.00 PLN |