Za oknem wiosna, coraz cieplej a my zrzucamy z siebie zimowe ubrania i chcemy wyglądać pięknie. No właśnie... a często zimą nabieramy trochę ciała a z nim niestety pojawia się znienawidzony przez wszystkie kobiety cellulit. I co wtedy? Można wklepywać w siebie różne mazidła i siedzieć z założonymi rękami czekając na efekty (choć zapewne będą bardzo mierne).
Lecz jeśli owe wklepywanie mazideł poprzemy ćwiczeniami na efekty nie trzeba będzie zbyt długo czekać.
Postanowiłam wspomóc zwalczanie własnej "pomarańczowej skórki" jakimś balsamem. Wiedziona niezbyt udanym doświadczeniem używania innego balsamu jak również niezbyt zasobnym portfelem skusiłam się na zakup balsamu Tanity.
Zamknięty w poręcznej, 150 ml tubie balsam zawiera ekstrakt z Guarany, Embliki i olejek ze słodkich migdałów, kofeinę oraz betainę. Zapewne zawartość Guarany i Embliki sprawiła, że producent kusi nas napisem, iż "preparat łączy w sobie zdobycze najnowszej technologii i starohinduskiej medycyny Ayurewda". Dla mnie brzmi to trochę jak abstrakcja no, ale przecież najważniejsze jest działanie.
Balsam jest bardzo gęsty, ale jednocześnie wydajny. Trzeba poświęcić parę minut na wmasowanie go ciało, gdyż wchłania się dosyć długo.
Ma dziwny zapach, nie drażniący, ale nie potrafię określić czym on pachnie (to pewnie zapach owej Guarany i Embliki).
A co z działaniem? Bezpośrednio po nałożeniu skóra jest wygładzona i napięta, po kilku tygodniach stosowania balsamu cellulit rzeczywiście się zmniejszył.
Ale nie należy oczekiwać cudów - samo jego stosowanie nie wyeliminuje problemu "pomarańczowej skórki".
Ja daję mu 4 gdyż najwyższą ocenę mogłabym dać tylko takiemu specyfikowi, który działa bez względu na to czy ćwiczymy i utrzymujemy odpowiednią dietę...
Producent | Tanita |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antycellulitowe, rozstępy |
Przybliżona cena | 11.00 PLN |