Dziewczyny! Macie chandrę? Facet was rzucił? Dieta nie działa? Szef nie chce dać podwyżki? Nic to, bo przecież możecie sobie kupić dawkę szczęścia!
Musiałam zacząć sarkastycznie, bo ta pianka to jest ofiara jakiegoś zdegenerowanego marketingu. Producenci kosmetyków nie od dzisiaj mają tendencję do bombastycznych i pseudonaukowych napisów na swoich produktach, ale ten naprawdę przerasta wszystko.
Otóż tej pianki nie kupuje się po to, aby umyć sobie twarz. Wasza skóra po jej użyciu będzie "miała dobre samopoczucie" (!), a zapach kosmetyku "daje poczucie szczęścia" (!!). No a w ogóle pianka jest "smakowita", a nawet "smakowicie ożywiająca" (!!!).
No dobra, a teraz chwila prawdy. Po użyciu pianki Happyderm rzecz jasna nie padłam ze szczęścia, nie wiem też, czy jest "smakowita", bo jej nie jadłam, tylko myłam nią twarz. Owszem, konsystencja przyjemna, pianka wygląda jak bita śmietana do dekoracji tortu (taki ma aplikator). Zapach przyjemny, ale absolutnie nic szczególnego. Myje delikatnie, nie wysusza, skóra nie jest ściągnięta. Jednak nie wiem dlaczego, ale po jej użyciu mam lekkie uczucie "niedomycia".
Ogólnie produkt dobry, miły w użyciu, ale żadna rewelacja. No a ta nazwa!... I ten opis!... Specjaliści L'Oreal, litości...
Dostępna jest w wersji do skóry suchej oraz noramlnej i mieszanej (ja testowałam tę drugą).
Cena dość wysoka, jeszcze nie wiem, jak z wydajnością.
Producent | L'Oreal |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Żele i pianki do mycia |
Przybliżona cena | 20.00 PLN |