W zalewie balsamów do ust, które pachną, smakują i barwią usta dobrze byłoby znaleźć taki, który nawilża i chroni przed promieniowaniem słonecznym. Taki preparat o wiele bardziej przyda się podczas spacerów po górach, rejsów jachtem czy opalania na plaży. Dodatkowo, można go podsunąć także mężczyźnie, który na pewno zniesie go lepiej, niż różowy ulepek. Idealnie byłoby też, gdyby balsam nie miał formy sztyftu – takie specyfiki, wystawione na słońce, ulegają zniszczeniu.
I oto, jak na zawołanie, pojawia się produkt zgodny – w każdym razie, w teorii – z opisem. Jest neutralny kolorystycznie i zapachowo, ma wysoki stabilny filtr (z którego słyną wszystkie kosmetyki Iwostinu), a opakowanie to poręczna tubka. Dodatkowo, kolorystyka jest, rzekłabym, uniseks, więc jeśli wypadnie facetowi z kieszeni, nie będzie problemu. Tyle widać na pierwszy rzut oka.
A jak ze skutkami? Hm, nie otwierałabym szampana z okazji znalezienia balsamu idealnego. Po pierwsze, ostrożnie z przedawkowaniem – jeśli umaluję usta zbyt dużą ilością, zyskują one wygląd posmarowanych smalcem. Aksamitny, nietłusty film, o którym opowiada producent, to lekka przesada. Ponadto, nawilżanie i natłuszczanie, chociaż istnieją, nie mają długofalowego skutku. Podczas dwudniowej wycieczki na wieś balsam towarzyszył mi ciągle, a nawyk smarowania ust mam wyrobiony od dziecka. Niestety, każda ilość wsiąkała natychmiast, a po spacerze w wietrzne popołudnie miałam suche usta – rzecz do tej pory niespotykana przy mojej częstotliwości nakładania balsamu. Konieczne jest zatem maksymalne zwiększenie częstotliwości aplikacji – a jednocześnie, balsam trzeba stosować oszczędnie, żeby nie wyglądać, jak po zjedzeniu golonki. Trochę to uciążliwe. Niemniej jednak, balsam ma dobre filtry, cena (za 10 ml) nie poraża ogromem, no i jest to jeden z nielicznych kosmetyków, które facet bez problemu powita w swojej kieszeni. Warto więc o nim pamiętać.
Producent | Iwostin |
---|---|
Kategoria | Usta |
Rodzaj | Balsamy do ust: z filtrami UV |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |