Moje osobiste odkrycie roku. Właściwie nie wiem od czego zacząć, bo wszystko w tym produkcie jest naj. Począwszy od wygodnego, lekko opalizującego opakowania, po cudowny zapach. Ale po kolei.
Wśród składników wymienionych przez producenta znajdujemy kruszone muszelki z Nowej Kaledonii. Przyznam, że wszystkie te magiczne nazwy typu malinowy sorbet, wata cukrowa, itp. stosowane dla określania właściwości kosmetyków - działają na mnie! Te kruszone muszelki - czyż to nie urocze? Prysznic z kawałkiem raju - zamykam oczy i już jestem na jednej z rajskich plaż na drugim końcu świata. Do tego proteiny jedwabiu i mimoza. Czy to mimoza nadaje temu peelingowi tak cudowny zapach? Nie wiem, ale pachnie fantastycznie i zupełnie nie chemicznie.
Konsystencja żelowa, przyjemna w stosowaniu - nie za gęsta, delikatnie złuszcza naskórek (złuszcza naskórek - zabrzmiało tak jakoś dziwnie w kontekście tych rajskich nastrojów, ale przecież ma złuszczać). Po użyciu skóra jest miękka, gładka, dobrze nawilżona i pięknie pachnie. Można stosować go codziennie pod prysznicem.
Dostałam w prezencie na Dzień Dziecka i... cieszę się jak dziecko używając tego peelingu. Nie jest może tani - 46 zł za 175 ml, ale warto.
Producent | Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Peelingi |
Przybliżona cena | 46.00 PLN |