Jest to jeden z tych sezonowych kosmetyków, dla mnie typowo zimowy, bo tylko wtedy pojawiają się u mnie problemy ze skórą dłoni, choć nie znaczy, że należy go stosować tylko w tej porze roku.
Kosmetyk mieści się w 50 ml słoiczku, do złudzenia przypomina krem do twarzy. Niestety jej działanie nie należy do najprzyjemniejszych, ale efekty w pełni rekompensują chwile „cierpienia”. Zaczynając od zapachu, silnie ziołowego, szałwiowego, który wrażliwsze osoby może przyprawić o ból głowy, poprzez nie do końca gładką, trudną do opanowania konsystencję, na dość dramatycznych doznaniach, towarzyszących działaniu maseczki kończąc.
Rozszerzając wątek konsystencji – przypomina ona trochę kosmetyki robione samodzielnie, jest jakby niespójna. Nie da się jej wmasować, najlepiej nałożyć ją na noc, grubo, nie omijając paznokci a na dobranoc założyć bawełniane rękawiczki. I tu, dając znać o swoim działaniu, maseczka zaczyna piec. Na szczęście tylko tam gdzie skóra jest spierzchnięta lub uszkodzona. Trwa to parę chwil a potem znika.
Rano skóra jest gładka, zregenerowana, lekko rozjaśniona. W jedną noc maseczka potrafi poradzić sobie dużymi przesuszeniami czy chemicznymi uszkodzeniami naskórka. Jednak ja doceniam jej działanie „dydaktyczne” – po kilku takich piekących zabiegach doceniłam istotę używania rękawiczek podczas zmywania lub prania. Dbając o ręce pieczenie nie pojawia się, a i potrzeba używania takich specyfików zmniejsza się.
Polecam osobom o mocno zniszczonych dłoniach i paniom starszym.
Producent | Femi |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Dłonie i paznokcie |
Przybliżona cena | 34.00 PLN |