Antyperspiranty, czy chociażby dezodoranty w przezroczystym, „mydlanym” sztyfcie to rzadkość a każdy, kto ich spróbował po prostu cierpi męki, kiedy musi używać czegoś innego. Mój luby także. W cenowej „klasie średniej” wybór jest niemal zerowy, a wyższa półka zarezerwowana jest na specjalne okazje – i tak w prezencie gwiazdkowym sprawiłam mu sztyft z linii Man Lagerfelda.
Jego pojemność to 75 ml, czyli trochę więcej niż standardowy sztyft. Opakowanie – bardzo ładne, utrzymane w tonacji czarno-granatowej. Konstrukcją, mechanizmem działania i nawet wyglądem przypomina gigantyczną szminkę do ust, czyli rzecz z natury niezawodną i nie do „rozbrojenia”. Zachowano jednak wszelkie męskie pozory z dużą dozą elegancji.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że jest to jedynie dezodorant, nie mający właściwości antyperspiracyjnych, co potwierdzam z całym przekonaniem – sprawdziłam na skórze i własnej, i męża. Po większym wysiłku pachy są wilgotne, ale ani odrobinę nie zdradzają się przykrym zapachem – wręcz przeciwnie, roztaczają przemiłą, bardzo dyskretną, korzenno-ziołową woń. A zapach – typowy dla całej linii z nutami yuzu, lawendy, cedru, białego drewna, cynamonu, wetiwerii, piżma i ambry.
Sztyft nie zostawia śladów ani pod pachami, ani na ubraniach. Nie zawiera alkoholu i jest delikatny dla skóry, co zainteresuje raczej panie zaglądające od czasu do czasu na łazienkowe półki swoich mężczyzn w poszukiwaniu nowych wrażeń.
W zestawie upominkowym wraz z miniaturką żelu pod prysznic oraz wodą toaletową można go kupić już od 129 zł (cena regularna z Rossmanna) lub samodzielnie (np. w niemieckim Douglasie) za około 70 zł.
Bardzo dobry, choć nie rewelacyjny, ale warto się skusić.
Producent | Karl Lagerfeld |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antyperspiranty i dezodoranty dla niego |
Przybliżona cena | 70.00 PLN |