Nie spodziewałam się, że konkurs z nagrodami będzie w stanie przekonać faceta do zakupu kosmetyku (u kobiet rzecz jest niemal oczywista), w dodatku z gatunku takich, które przez całe życie uważał za niezbyt skuteczne. A jednak cud się stał i jako ewenement w kolekcji sztyftów mojego męża stanął dezodorant w sprayu Rexony.
Duży wpływ na jego wybór miał nawet nie sam zapach, czy obiecywane właściwości, ale design puszki! Ta jest srebrna z brązowymi napisami i dodatkami graficznymi wkomponowanymi w wytłoczenia. Do tego zatyczkę zastąpiono dość nowatorskim mechanizmem spustowym – to suwak ustawiony w pozycji „0” lub „1” decyduje o tym, czy dezodorant działa. Sprytne!
Jedyne zapewnienie producenta to 24-godzinne działanie. I, nie spodziewałam się absolutnie, ale to jest bliskie prawdy. Dezodorant prawidłowo zaaplikowany (czytaj: celnie pod pachę a nie obok) chroni zarówno przed nieprzyjemnym zapachem, jak i nadmiernym poceniem, choć nie blokuje go całkowicie, przez co najmniej 12 godzin w warunkach bardziej ekstremalnych niż siedzenie przed komputerem. Sprawdziłam na mężu i, wierząc w „magiczną moc” męskich dezodorantów, parokrotnie także na sobie. Pocimy się w granicach normy, ale efekty są bardzo zadowalające.
Zapach – na skórze każdego z nas pachnie inaczej. U mnie jest słodko-sportowy, u męża pojawia się więcej ziół i morka bryza. Jak na pospolity dezodorant, kompozycja jest bardzo udana. Nie jest na tyle intensywna by kłócić się z perfumami.
Kosmetyk nie zostawia śladów na skórze, nie brudzi ani nie odbarwia ciemnych ubrań.
Po tak zaskakująco dobrych rezultatach, pozostaje mi tylko gorąco go polecić.
Producent | Rexona |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antyperspiranty i dezodoranty dla niego |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |