Ta maseczka to pierwszy kosmetyk marki Freeman, jakiego mam przyjemność używać. Wiadomo, że pierwsze wrażenie jest bardzo ważne - bardzo często zaważa na tym, czy dana marka zagości jeszcze kiedyś na naszej półce.
Opakowanie kosmetyku zdecydowanie budzi pozytywne odczucia - kolorowa, estetycznie wyglądająca tuba z klapką (150 ml) jest poręcznym i wygodnym dla tego typu kosmetyków rozwiązaniem. Zaraz po wydobyciu odrobiny maseczki z opakowania można poczuć fantastyczną, intensywną i niezwykle świeżą woń kosmetyku - woń kwiatów, owoców, sama nie wiem dokładnie, czego, tak kapitalna, że można by stworzyć całą serię produktów z tej linii zapachowej. Dodatkowym atutem jest fakt, że czuć ją jeszcze jakiś czas po zmyciu maseczki.
Sama maseczka jest gęsta, bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, nie spływa, ani nie zasycha w błyskawicznym tempie. Po prostu trzyma się skóry jak należy. Minusem kosmetyku jest to, że w chwilę po nałożeniu go na twarz wyczuwalne jest uczucie szczypania. Mija ono jednak po chwili.
Dużą zaletą jest fakt, że w przeciwieństwie do wielu maseczek glinkowych nie stwarza ona problemów w spłukiwaniu. Zazwyczaj w przypadku maseczek tego typu muszę długo myć twarz ciepłą wodą, a i tak konieczne jest później zmycie resztek kosmetyku nasączonym wacikiem. Ta maseczka oszczędza nam czasu i wysiłku, zmywając się szybko pod wpływem wody.
Twarz po zastosowaniu maseczki jest oczyszczona i świeża, skóra jest jędrna, strefa T lekko wysuszona (polecam więc maseczkę przede wszystkim dla cery tłustej i mieszanej, suchą mogłaby nieco wysuszyć). Przyjemnie gładka, zrelaksowana skóra jest przygotowana do dalszych zabiegów kosmetycznych.
Moje "inauguracyjne" spotkanie z marką Freeman zaliczam do udanych i z całą pewnością chętnie sięgnę po inne kosmetyki z bogatej oferty tego producenta.
Producent | Freeman |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: oczyszczające |
Przybliżona cena | 16.00 PLN |