O produktach tej izraelskiej firmy mam bardzo dobre zdanie. Podobnie było też w przypadku tej maseczki. Nakładałam ją na problematyczną u mnie strefę T - przetłuszczającą się i z wypryskami. Maseczka ma działanie antybakteryjne, absorbuje nadmiar sebum, wyrównuje niedoskonałości skóry. Błoto pochodzi z Morza Martwego. Oprócz wielu cennych minerałów, wzbogacone zostało o ekstrakty z roślin takich jak: aloes, rumianek, nagietek, ogórek i oczar wirginijski. Maseczka może nie pachnie, ani nie wygląda zachęcająco (szara maź), ale działa skutecznie. Ważne też, że nie pozostawia skóry przesuszonej. Najlepsze efekty osiągnąć można przy systematycznym nakładaniu. Producent zaleca, by robić to 1-2 razy w tygodniu. Ja myślę, że co najmniej 2 razy na tydzień, przez dłuższy okres czasu. Maseczka jest bardzo wydajna, wystarczy nałożyć cienką warstewkę kosmetyku. Ma to też swój plus - unikniemy kruszenia i osypywania się nadmiaru błotka. Po 2 minutach maskę spłukujemy letnia wodą. Skóra jest odtłuszczona (ale nie sucha!), miękka i gładka. Maseczka polecana jest dla skóry wrażliwej. Testowana dermatologicznie, hypoalergiczna.
Podobnie jak i inne kosmetyki tej firmy, zawiera tzw. Mineral Skin Osmoter© (MSO©) - wysoce skoncentrowany kompleks naturalnych minerałów pochodzących, jak już wspomniałam, z Morza Martwego.
Maseczkę mam z zagranicy, nie wiem, czy w jest dostępna w Polsce. Gdybyście jednak ją napotkały, warto się skusić. Cena prawdopodobnie będzie wysoka - za 150 g produktu około 70 zł.
Producent | AHAVA Dead Sea Laboratories |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Maseczki: oczyszczające |