Łyczek historii. Geoffrey Beene, ojciec amerykańskiej mody, znany przede wszystkim z wprowadzenia „na salony” szarej flaneli i wełny, w 1975 roku wylansował ten właśnie zapach. Grey Flannel bardzo szybko stał się ikoną, zapachem jedynym w swoim rodzaju, znanym na całym świecie.
Dziś niestety jest to ewidentnie zapach dla starszego pokolenia. Ojciec, teść (na przykład mój) czy dziadek – będą nim oczarowani, nasi mężczyźni lub my same – już nie koniecznie. Jest to zapach z kategorii szyprowo-zielnej, dość ciężki i intensywny, oscylujący przede wszystkim wokół mydlano-fiołkowych tonów. Ale jest też niezwykle ciepły, trochę jesienny jak orzechy włoskie, jak dziadek i jego niezwykłe opowieści.
Nuty zapachowe:
- głowy: galbanum, neroli, fiołek, świeże cytrusy, limonka, pomarańcza,
- serca: róża, jaśmin, ylang-ylang, cynamon, szałwia, bergamotka,
- bazy: drzewo sandałowe, mech dębu, piżmo, patchouli.
Flakon bardzo prosty, z ciemnego szkła, utrzymany w stylu kolonialnym. Dostępne pojemności są różne: od 30 do 120 ml. Podana niżej cena dotyczy tej największej. Mi udało się kupić zestaw (120 ml EDT + 100 ml wody po goleniu) na poświątecznej wyprzedaży w hipermarkecie za niespełna 5 zł i porządnie się zdziwiłam, kiedy obejrzałam ceny w perfumeriach internetowych. Ale cóż za (ponoć) ponadczasową klasykę płaci się najcięższe pieniądze.
Jeżeli macie w rodzinie eleganckich starszych panów – gorąco polecam na prezent.
Producent | Geoffrey Beene |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, po goleniu oraz perfumy dla niego |
Przybliżona cena | 199.00 PLN |