Moda w stylu Dirty Dancing
EWA ŻMUDA-JANKOWSKA • dawno temuCzy ktoś wymyślił już lekarstwo na długowieczność? Niestety nie… i choć ludzie są śmiertelni,na szczęście ich dzieła pozostają w naszej pamięci na wieki.
Zasmucona śmiercią Patrica Swayzeprzypomniałam sobie, jak wielką fanką filmu „Dirty Dancing” byłam. Potem, jeszcze jako dziewczynka w podstawówce, podwijałam sobie koszulę a'la „Baby” i robiłam mokrą włoszkę ziołowymi utrwalaczami za 5 zł z Kiosku Ruchu. I chyba nie ja jedna, bo moje kuzynki również, uczyły się zmysłowo poruszać biodrami i ucinały jeansy piramidy tak jak robiła to główna bohaterka Frances Houseman, grana przez Jennifer Grey.
Na pewno pamiętacie też jej siostrę Lisę… panienkę z dobrego domu. Czy w dzisiejszej modzie zauważacie przemycany styl a'la Lisa? Ja tak. To taka pin up girl, która podkreślała swoje kobiece wdzięki bufiastymi sukienkami z gorsetem, mocno wciętymi w talii, a rozkloszowanymi poniżej pasa. Lisa nosiła opaski i rozpuszczone włosy. Grzeczne sweterki. I była naprawdę słodką, młodą damą, lubującą się w pastelowych barwach.
Niemniej nic wg mnie nie przebije finałowej kreacji Jen, kiedy tańczyła ostatni taniec sezonu (I've Had) The Time of My Life z Johnem Castle. Pamiętam, że jakiś czas temu, koleżanka zadzwoniła do mnie i zapytała: „Ewa, czy ty wiesz, gdzie ja mogę dostać taką sukienkę, jaką miała na sobie aktorka z „Dirty Dancing” w ostatniej scenie filmu?”. Wtedy nie wiedziałam. Dziś poleciłabym jej pójść do Topshopu, ZaryczyH&M. Na pewno w którymś z tych sklepów znalazłaby coś w stylu „Wirującego sexu”.
Moda przemija? Nie, ona zatacza koło i towarzyszy nam stale. A Patric Swayze … może i nie miał szczęścia do wypromowania swojego wielkiego talentu aktorskiego, ale filmy muzyczne, które z nim widziałam na zawsze pozostaną w mej pamięci.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze