Jestem łasuchem i nie kryję się z tym, lubię słodkości, ale oczywiście sięgam po nie z umiarem. Na szczęście nie brakuje na rynku kosmetyków o słodkich, „jadalnych” zapachach, a ja z przyjemnością takich używam. Wiśnie w czekoladzie to nie jest mój ulubiony deser, ale jako mus do ciała jest po prostu bajeczny! Słodki, momentami nawet bardzo. Pachnie dokładnie jak pralinki oblane ciemną czekoladą, nadziane nasączona alkoholem wiśnią.
Nie każda kobieta będzie chciała pachnieć jak czekoladka, ale te, które lubią tego typu aromaty będą zadowolone. Zapach utrzymuje się długo, z czasem traci na intensywności, ale przeszła nim nawet moja piżama! Używam go wieczorem, bo zapach jest dość intensywny co kolidowałoby z perfumami, a dwa - nie wchłania się od razu, potrzebuje na to trochę czasu. W składzie zawiera olej z ogórecznika, masło shea, olej kokosowy.
Jeśli chodzi konsystencję, to jest to rzeczywiście mus - lekki, puszysty, biały. Nakłada się go przyjemnie, bo tuż po kontakcie ze skórą zmienia konsystencję i staje się jak olejek. Potraktowane nim ciało jest natłuszczone, nawilżone, gładkie oraz błyszczące. Co istotne, nawilżenie jest długotrwale, a moja skóra jest przyjemnie gładka przez cały następny dzień. Na pewno dobrze sprawdzi się w pielęgnacji suchej skóry, u mnie nieźle poradził sobie nawet z przesuszonymi łokciami.
Jeśli kochacie słodycze i słodkie zapachy, a przy tym ważna jest dla was dobra pielęgnacja ciała to koniecznie wypróbujcie ten mus!
Skład: Butyspermum Parkii (Shea Butter), Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Borago Officinalis Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Octylodecanol, Amugdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Diethylhexyl Syringylidenr Malonate, Caprylic/Capric Trigliceride, Coumarin, Eugenol, Limonene
Producent | Tso Moriri |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Kremy, mleczka, balsamy, masła do ciała |
Przybliżona cena | 39.00 PLN |