Poprzez Coup de Théâtre - efekt sztucznych rzęs, firma Bourjois odświeżyła bardzo starą metodę na wydłużanie rzęs, stosowaną przez moją mamę, babcię i kto wie czy nie prababcię.
Wyjątkowość tego kosmetyku polega na tym, że mamy do dyspozycji 2 buteleczki, w pierwszej znajduje sie coś co przypomina tusz, jednak jest białe i ma w sobie mnóstwo krótkich włosków - jest to baza wydłużająca, jednak już tutaj zaczyna się problem, gdyż włoski te nie bardzo chcą kleić się do rzęs, a przy okazji wpadają w różne miejsca, co wcale nie jest przyjemne. Dla uzyskania w miarę dobrego efektu potrzebne są aż 3 malowania - co trwa wieki, gdyż musimy odczekać aż każda warstwa wyschnie, inaczej praca idzie na marne.
Następnie sięgamy po buteleczkę numer 2. I tu kolejny problem, gdyż druga szczoteczka okazuję się być strasznie wielka i nieco nieporęczna. Teraz naszym zadaniem jest "zamalowanie" tego co białe, i to też nie jest rzecz prosta, jednak kiedy już skończymy okazuje się, że większość włosków odpadła od rzęs - a efektu nie ma!
Fakt, tusz ma głęboki kolor, nie rozmazuje się i kiedy złapiemy już wprawę - efekt jest świetny, jednak tylko do momentu, kiedy przychodzi pora na demakijaż - to nie ominie nikogo. Tusz zmywa sie bez problemu środkami do demakijażu, jednak bohaterskie włoski żyją własnym życiem i oczywiście wpadają nam do oczu. Z góry uprzedzam, że przy wielokrotnym użyciu nie nabawiłam sie zapalenia spojówek ani niczego podobnego, także jest to (prawdopodobnie) bezpieczne.
Podsumowując - jest to zabawka dla kobietki zręcznej, mającej niewrażliwe oczy i dużo czasu na wykonanie makijażu.
Oceny stawiam wysokie, gdyż nigdy nie zawiódł mnie w czasie wielkich wydarzeń i romantycznych wieczorów, bo tylko wtedy go stosuję (na co dzień preferuję szybsze rozwiązania), ale wybór należy do was.
Kolorów do wyboru jest 5, przy czym tylko czarny jest trafiony, pozostałe (niebieski, purpurowy i 2 odcienie brązu) wyglądają na rzęsach troszkę komicznie.