"I weszła miłość", Marisa de los Santos
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temu„I weszła miłość” to opowieść o świecie widzianym oczami kobiety i dziewczynki. Jest w nim miejsce na miłość, szacunek, ale i strach, gniew i samotność. Clare wciąż kocha swoją matkę, mimo że ta nie zasługuje na jej miłość. Cornelia kocha Martina, ale nie jest pewna swoich uczuć. Połączył je jeden mężczyzna – trochę nieodpowiedzialny, zagubiony, potrzebujący wsparcia.


Niewielu poetów potrafi napisać dobrą powieść, a i tajemnice poezji są często nieodgadnione dla mistrzów prozy. Inna wrażliwość na słowo? Różny sposób odczuwania rzeczywistości? O różnicach między poetami a prozaikami trudno dyskutować, ale na pewno łączy ich jeden temat – miłość. Chociaż brzmi to górnolotnie, napisanie o niej książki nie należy do spraw prostych, a tylko nielicznym udaje się uniknąć banału, przegadania i mdłej ckliwości. Poetka Marisa de los Santos opublikowała powieść, której nie musi się wstydzić. Jej debiut został gorąco przyjęty przez czytelników, a prawa do ekranizacji kupiła wytwórnia filmowa Paramount.
Trzydziestojednoletnia Cornelia Brown prowadzi małą kawiarenkę w Filadelfii. Jej dzień wypełniają rozmowy z przyjaciółmi i klientami zauroczonymi doskonałym espresso, cappuccino i caffe latte. Ale prawdziwą pasją Cornelii jest świat filmu – świat Cary Granta, Freda Astaire’a i Ginger Rogers. To on wypełnia jej spokojne i ustabilizowane życie. Do szczęścia naszej bohaterce brakuje tylko prawdziwej miłości – nie tej, którą codziennie ogląda na ekranie telewizora. Kiedy pewnego dnia do jej kawiarenki wchodzi zabójczo przystojny Martin, Cornelia od razu rozpoznaje w nim swojego Cary Granta. Tak zaczyna się elektryzująca, chociaż w nieco harlequinowym stylu historia.
Niestety w życiu marzenia rzadko się spełniają. Okazuje się, że wyśniony Martin ma 11-letnią córkę, która mieszka z niezrównoważoną emocjonalnie matką. Kiedy jego była żona niespodziewanie znika, bezradny ojciec prosi o pomoc swoją dziewczynę. Co zrobi Cornelia? Przestraszy się nowych obowiązków i porzuci Martina? A może zaopiekuje się niesforną nastolatką? Fabuła powieści Marisy de los Santos na pewno spodoba się tym, którzy poszukują książek bliskich rzeczywistości. Ich tematem są perypetie zwykłych ludzi zmagających się z porywającym nurtem życia.

Na fabułę książki składają się opowieści Cornelii i Clare – dojrzałej kobiety i nastolatki, borykającej się nie tylko z problemami własnego wieku, ale i z chorą matką, która wciąż gada o seksie, kupuje setki książek kucharskich i potrafi uciec z domu w środku nocy. Clare nie wie, do kogo zwrócić się ze swoimi problemami, a ojciec świadomie odmawia jej pomocy. Kiedy w jej życiu pojawia się kobieta tak różna od matki, kochająca i odpowiedzialna, Clare zmienia się całkowicie.
Powieść Marisy de los Santos nie miałaby tyle uroku, gdyby nie zabawna, inteligentna, a czasem pełna liryzmu podróż do krainy filmu: „Trzy kamelie, Wiosenna bujność traw, Doktor Żywago, Rzymskie wakacje, a nawet Casablanca – oczywiście, Casablanca. Wszystko to filmy, w których kobieta nie dostaje swego mężczyzny, filmy o niezaspokojonym pragnieniu i rozdzielonych sercach. Lubicie je, ja też je lubiłam. Ale coś wam powiem: spróbujcie należeć duszą i ciałem do człowieka, który nigdy już nie będzie należał do was” - mówi bohaterka. „I weszła miłość” to lektura, którą chce się czytać bez pośpiechu. To opowieść o tym, jak łatwo jest zranić człowieka, nie okazując mu nawet odrobiny miłości i zrozumienia. Czy po takiej książce Marisa de los Santos będzie chciała wrócić do poezji?

Najnowsze

Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
MATERIAŁ PROMOCYJNY
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze