Wśród wielu produktów kosmetycznych, co do których mam nieukrywaną, bądź słabo skrywaną słabość, czołowe miejsce zajmują tusze do rzęs. Ilość kupowanych przeze mnie maskar dawno już przekroczyła granice wszelkiej przyzwoitości nic zatem dziwnego, że w mojej kosmetyczce znalazł się między innymi tusz Clinique Long Pretty Lashes.
Jak sama nazwa wskazuje naczelnym zadaniem tego produktu jest wydłużanie i trzeba powiedzieć, że z zadania tego Clinique Long Pretty Lashes wywiązuje się bez zarzutu.
Produkt, w mojej opinii, ma głównie zalety, tj.:
1. ładnie wydłuża rzęsy,
2. co bardzo ważne - nie kruszy się nawet po wielu godzinach,
3. jest bardzo trwały (przetrwał bez widocznego uszczerbku spacer w trakcie dość intensywnych opadów śniegu),
4. daje bardzo naturalny efekt - rzęsy są znacznie wydłużone, a do tego bardzo dobrze rozczesane, bez grudek - jednym słowem - możemy udawać, że mamy piękne długie rzęsy jedynie muśnięte tuszem dla podkreślenia koloru.
5. umalowanie się nim jest dziecinnie proste, że względu na małą i poręczną szczoteczkę i bardzo dobra konsystencje tuszu, więc mogą go stosować nawet osoby, które nie są mistrzyniami makijażu,
6. nie powoduje podrażnień,
7. dobrze się zmywa,
8. praktycznie nie ma zapachu,
9. opakowanie skromne, nie rzucające się w oczy, ale bardzo poręczne i wygodne,
10. produkt bardzo wydajny.
Odradzam ten produkt jedynie paniom, które lubią bardzo intensywny makijaż oraz poszukują produktów mocno pogrubiających rzęsy.
Jak dla mnie - znakomity tusz do makijażu dziennego.