Problemy z tuszami do rzęs są niezliczone. Nie dają żadnego efektu. Nie chcą wyschnąć i odbijają się na powiekach. Dają efekt muszych nóg – który co prawda był bardzo modny jakiś czas temu, ale nie każda z nas lubi awangardowy look, zwłaszcza do pracy. Jeśli tusz ma pogrubiać, czasem rzęsy wiszą nad okiem jak nawis śnieżny nad oknem – nie jest to uczucie lekkości, o jakie chodzi. Astor obiecuje, że ich najnowszy tusz, Ultra Volume Air Max daje efekt pogrubienia, wydłużenia i podkręcenia przy jednoczesnym zachowaniu lekkości spojrzenia – ale czy to w ogóle jest możliwe?
Nie wierzyłam. Dotychczas oceniałam efekty tych „dających naprawdę spektakularny efekt” tuszów jako sceniczne. Na co dzień – nie, raczej nie, jeśli nie chce się wzbudzać dziwnych spojrzeń. Co jednak ma zrobić dziewczyna, której natura poskąpiła rzęs, a która chce wyglądać efektownie?
Testy Air Max wypadły nadzwyczaj pozytywnie. Ekstatyczne zapewnienia producenta zazwyczaj trzeba dzielić przez dwa (albo i więcej), ale tym razem nie ma takiej potrzeby. Air Max daje efekt pogrubienia i wydłużenia, pokrywa rzęsy równomiernym, nasyconym kolorem (do wyboru: czarnym lub brązowym), a przy tym zachowuje ich naturalne wygięcie, a nawet je pogłębia. Żadnego nawisu. Żadnych muszych nóg. Jestem w szoku, ale pozytywnym.
jest straszny, żałowałam, że go kupiłam, bo po 2 tygodniach przestałam go używać: skleja rzęsy już przy pierwszej warstwie : koszmar!
Opakowanie: Zapach: Konsystencja: Działanie: