Dobry tusz do rzęs to podstawa udanego makijażu – która z nas nie pragnie kusić spojrzeniem pięknie podkreślonych oczu? Nawet, jeśli Matka Natura nie obdarzyła nas długimi, gęstymi rzęsami, bogata oferta tego typu kosmetyków pozwala odnaleźć remedium na niemal każdą „bolączkę”.
Choć mam swoich faworytów wśród w tej kategorii (poza tym nie przepadam za kosmetykami „katalogowymi”), ucieszyłam się z nowinki, którą z zagranicznej podróży przywiozła dla mnie przyjaciółka: mowa o Avon Super Full Mascara.
Srebrny flakonik zawiera 7ml tuszu, który nakłada się przy pomocy giętkiej szczoteczki (o zróżnicowanej długości włosków). Ja mam tusz w klasycznym, czarnym kolorze, moja przyjaciółka w niebieskim, a podobno jest też dostępny w wersji brązowej i czarno-brązowej. Zatem do dzieła!
Tusz nie jest zbyt gęsty – to dobrze, właśnie takie preferuję. Pierwsze pociągnięcie i... od razu widać efekt! Rzęsy są wyraźnie pogrubione i oddzielone. Tusz nie zostawia grudek, nie zlepia, co często zdarza się pretendentom do miana najlepiej pogrubiających maskar. Po nałożeniu zaledwie dwóch warstw osiągnęłam efekt makijażu wieczorowego.
No dobrze, ale jak sprawy się mają z trwałością makijażu? Cóż, nic dodać nic ująć: żadnych rozmazań, żadnych obsypanych drobinek. Mimo moich ogromnie wrażliwych oczu nie odczułam żadnych podrażnień. Co równie ważne, tusz z łatwością daje się „zdjąć” z rzęs. Miałam okazję wypróbować go na całonocnym raucie – wciąż był na swoim miejscu. Ciekawa jestem, jak będzie się zachowywał na deszczu, czy w kontakcie ze łzami…
Mimo tej jednej niewiadomej, polecam! Tym bardziej, że cena nie jest wygórowana: 8,50 $, czyli około 27 zł za 7 ml naprawdę dobrego kosmetyku.