Po zużyciu kilkunastu litrów tanich, ale dobrych (jak do tej pory mi się wydawało) żeli pod prysznic, moja skóra przestała je tolerować. Po kąpieli z takim żelem na wewnętrznej stronie rąk powyżej nadgarstków i na wierzchu stóp (tzw. podbiciu) pojawiała się swędząca pokrzywka. Z konieczności musiałam sięgnąć więc po coś „lepszego”.
Zapach kojarzy mi się z kwiatami polnymi z oleisto-balsamiczną bazą. Za każdym razem, kiedy go wącham – czuję coś innego. To bardzo ciekawe! Gęsty, perłowo-biały żel nie pieni się mocno, gładziutko i przyjemnie rozprowadza się na skórze. Czuję jakbym myła się kremowym balsamem a nie żelem! Łatwo spłukuje.
Żel działa jak należy. Myje dobrze, nie pozostawiając uczucie „niedomycia”, które czasem mnie dręczy po użyciu takich bogatych środków myjących (mam skórę normalną raczej bez tendencji do przesuszania). Nie ściąga skóry a użycie balsamu po kąpieli to wręcz za dużo szczęścia na raz dla mojej skóry. Zatem przypuszczam, że z nawilżenia będą zadowolone także bardziej wymagające osoby. Wygładzenie – to już byłoby za wiele (nie wszystkie peelingi radzą sobie z tym zadaniem), ale skóra jest miękka i przyjemna w dotyku. I najważniejsze – po kąpieli nic nie swędzi, nic nie piecze, czyli skóra jest równie zadowolona.
Wygodna i estetyczna tuba mieści 200 ml kosmetyku, którego ubywa w zaskakująco szybkim tempie.
Za cenę 3 – 4 razy wyższą od najtańszego żelu możnaby spodziewać się proporcjonalnie wyższej jakości, ale jednak rachunek nie jest taki prosty. Jestem zadowolona, ale nie zamierzam „klaskać uszami” z zachwytu, przede wszystkim ze względu na cenę.
Producent | Palmolive |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Żele pod prysznic, płyny do kąpieli |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |